ślimaka raczej nie było jeszcze na łamach fotobloga, przynajmniej mojego, bo podejrzewam, że mimo wszystko jest to dośc popularny motyw fotograficzny. Jasne, chciałem napisac, że ślimaka TEGO akuratnio u mnie nie było, inne się pojawiały. To tak dla ścisłości, co by wszystko było pod kontrolą.
Czuję się nie na miejscu, porozrzucany we wszyskich możliwych kątach tylko nie w tym właściwym. Czuję, że powinienem coś zmienic. Czuję, że nie robię tego, czego chcę, że to co robię ani mnie nie interesuje, ani nie powoduje radości, ani nawet złości.
Po prostu trwam sobie od dnia do dnia, wstaję rano byleby tylko przetrwac dzień i wrócic do łóżka, jeśli w międzyczasie trafi się tam jakieś piwko albo pięc to tylko lepiej dla mnie.
Podejrzewam, że jest na świecie tysiąc miejsc w których teraz miałbym milion rzeczy do zrobienia i które zmieniłyby moje życie w przeciągu jednej nocy, a ja dalej tutaj siedzę.
Z jednej strony wszystko co widzę tutaj jest mi znane, czuję się pewnie, z każdym pyłkiem kurzu jestem na 'cześc', ale nie wiem, czy chcę to wszystko znac. Chyba chciałbym coś poznawac, eksplorowac, doświadczac. ale pierdole, widac od razu, że na trzeźwo, nie?
plaża, morze, słońce, wiatr szumi mi w głowie, chociaż zaraz, może to po prostu alkohol ?
wdech, wydech, powietrze jest ciężkie i gorące, nie chce się dziś nic, tak samo jak wczoraj i jutro.
byleby wytrwac jeszcze kilka męczących tygodnii i przejśc na jasną stronę mocy.
ucieknijmy stąd, zaraz. Zaszyjmy się gdzieś głęboko, gdzie nie znajdzie nas świat.