Jakże urocze są te upojne, popołudniowe chwile. Samo słowo łikend brzmi cudownie. Zero zmartwień. Ponury budynek szkoły oddalony jest o jakieś 2 dni wolnego, co nagle sprawia, że mózgi same przestawiają się na odpowiednie, pełne lenistwa i durnoty fale.
Jak miło jest dostać szklankę w sklepie, tak właściwie za nic, bo tak, czy siak zamkowe byśmy kupili. Ale jedna szklanka, drobny gadżet, a jak cudownie urozmaica wieczór.