Sielankowe wakacje. You'll see, będę piękna i zdrowa :P
Nie mam nawet ochoty nic mówić nor pisać.
Nareszcie mam wszystko w nosiee. Się cieszę ;D
Bez urazy (mea culpa).
Zdjęcie jeszcze z przedwczesnych ferii słoneczno-wyjazdowych, USA-Pennsylvania, gdzieś nad jeziorem.
I to, bagatela, TYM amerykańskim jeziorkiem, winnam się cieszyć. Otóż to! ;D
Po głowie chodzi mi tylko jeszcze "a co se bede", równie amerykańskie, tylko jakoś tak zupełnie niewinnie okraszone duuuużo mniejszą ilością kilometrasów spod wycieraczki mojego mieszkania.
Nie da mi to spokoju, a jak! Podziękowania dla dzikusów szpitala dla ciężko okaleczonych na umyśle, ale tylko tak na pozór. Utwórzmy od tego skrót! CONUATTNP. Ha! Jeszcze jakiś rachu-ciahu szyfr i nawet ja sama nie będę wiedziała o co chodzi. Tak elegancko się z tym rozprawimy :D
Więc, again, dzięki bardzo dzikusom ze szczególnie zgejczonej (brak pochopnych wniosków, brak) celi 3.
Było fantasticoo :)
Przedwczesne PS. Tęsknię za pierogami z apetycznie rozpływającymi się w śmietanie jagódkami!
A teraz czas na choćby krztę klasy... I po krzcie.
Pozdrowienia, albo nawet odważę się na niezwykle niezwykłe całusy dla tych, których już, cholerka, dawno miałam widzieć, licząc od początku czerwca albo i lepiej, a niecholerka, że będę widzieć niedługo, I hope so :D
Finished.
... :*