Późno juz troche, a ja dopiero pisze, no ale trudno. dzisiaj caly dzien przesiedziałam w domu, wstalam przed 10, musiałam sprzatnac w kuchni, obejrzałam mecz, potem znowu sprzątałam, wyszłam z psem no a reszta to komp i tv.
Pokłóciłam się z przyjaciółką, o ile ona nią w ogóle jest. Coraz bardziej w to wątpie, zauważam dopiero teraz jak bardzo się różnimy.. niby śmiejemy sie z tych samych rzeczy, jest fajnie, ale.. czegoś brakuje, coraz więcej kłótni, mniej gadamy, ciągle jakieś pretensje, nie wiem co robić, został ostatni rok w gim, a potem? być może nasze drogi się rozejdą, planowałyśmy razem wyjechać stąd, ale.. nie wiem, nie wyobrażam sobie tego. Ona.. wydaje mi się, że jest na coś chora, bądź no nie wiem, ma coś z psychiką? Bez powodu wybucha krzykiem, spytam się o coś, a ta potrafi wydrzeć się na mnie przy ludziach tak, że wszyscy spojrzą, niezręczne.. wiele razy o tym rozmawiałyśmy, ale twierdzi, że to moja wina, bo mówię jej co ma robić, co jest nie prawdą, po prostu.. chce pomóc, ale nie mam jak. Ostatnio zrobiła mnie w chuja, wzbudziła we mnie poczucie winy, że nie ma co robić w wakacje, bo ja nie chcę jechać nad morze itd. (ze wzgledu na wygląd i nie tylko), wtedy ja poszłam jej na rękę, powiedziałam, że może tak, ale nie teraz, a ona? wiedziała jak bardzo ważne było dla mnie wyjście wczoraj, a ona tak po prostu wyszła z naszym, a właściwie jej kolegą, oczywiście spytała czy chcę iść, ale miałyśmy iść z dziewczynami, NIE Z NIM i to jej napisałam, a ona? Olała to jak sie poczułam. Czasem mam wrażenie, że tylko ja się staram by ta przyjaźń wytrwała, potrafiłam zrezygnować w trakcie spotkania z niedoszłym chłopakiem, kiedy robiło się na prawdę fajnie, wystarczyło to, że napisała sms, że potrzebuje się ze mną spotkać, bo cały czas płacze (chodziło o chłopaka) a ja? Przyszłam z prawie końca miasta z nim, tylko po to aby posiedzieć z nią w parku 30 minut prawie caly czas milcząc. A kiedy ja potrzebowałam spotkania, bo byłam w rozsypce, to co? Nie wyszła, bo nie chciało się jej myć głowy..Załamujące, prawda? Czy może to ja przesadzam? W dodatku wszystko się komplikuje zwłaszcza w domu, tata znowu zaczyna pić, nie wytrzymuje już tego psychicznie, raz jest dobrze, a raz tak, że mam ochotę się zabić. Dzisiaj od rana płakałam kilka razy przez niego. Za każdym razem gdy patrze jak się stacza, mam łzy w oczach. Nie życzę tego nikomu. Nawet największemu wrogowi, serio..Zazdroszczę każdej piętnastolatce, której największym problemem jest zerwanie z chłopakiem albo to, że uważa iż jest gruba ważąc ledwo 50kg..
jeżeli ktokolwiek to przeczytał całe, dziękuje.
przejdźmy do bilansu
ś:bułka (280) + wędlina (60) + pomidor (10) + kawa zbożowa z błonnikiem i mlekiem (20)
o:4 małe jajka na jajecznice (240) + pół pomidora (30) + łyżeczka masła (30) + dwie małe kromki ciemnego (100)
k:papryka (75)
845/1000 kcal
dzisiaj przerwa od roweru, ale jutro raczej pojeżdżę.
przede mną leży toffifee i mała paczka ulubionych chipsów. nie tkne, ni chuja, nie spierdole, nie tym razem.. w sumie, lubię chodzić spać głodna.
muszę zacząć robić coś z brzuchem, bo czuje jakbym przytyła a nie schudła -.-
a tak wgl to waga z rana 74,3 na czczo, przed odchudzaniem było 77, ale miałam wtedy okres.
idę wziąć prysznic, obejrzę kilka odc. Degrassi, i położę się, może wcześniej.
dobranoc :)