Zastanawiam się od pewnego czasu skąd mi się to wzięło, że przestałam się bać irracjonalnie różnych rzeczy.
DENTYSTY. Nigdy nie miałam u dentysty robione nic poza wyrywaniem mleczaków,
a mimo to bałam się zawsze jak cholera iść nawet na wizytę kontrolną raz na x lat.
A teraz co? Grzecznie chodzę, zakładam aparaty ortodontyczne, wyrywam chirurgicznie ósemki z kości.... i co? I nic. Nawet narzekam, że mam za wysoki próg bólu, bo naczytam się o różnych rzeczach,
że mam zdychać z bólu, a dzieje się nic. Co najwyżej dyskomfort.
Inny dziwny przykład - nie boję się ciemności, wyimaginowanej możliwości pojawienia się zjaw i innych głupot,
których serio kiedyś się bałam.
Wszystko zrobiło się takie jakieś obojętne i chyba tylko to jest straszne.
Użytkownik iwillflysomeday
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.