W lutym byłam u koleżanki w Krakowie.
Był to generalnie świetny czas dla "niezależnej i silnej" Pauli M. Robiłam sobie mniej więcej co chciałam, dobrze szło mi na studiach, świetnie się czułam ze samą sobą, spokój w głowie, generalnie żyć nie umierać. I on - kolega dobrej koleżanki, który jakiś czas temu zaczął do mnie pisać, bardzo się do mnie przywiązał, a ja czułam się panią sytuacji - ode mnie zależało czy w ogóle kiedykolwiek się spotkamy, a on stęskniony czekał na moją decyzję. Okrutne czy też nie, zawsze lepiej być po tej stronie, która niby decyduje. Po jakiejś ilości alkoholu napisałam mu nawet, że ja to tak bardzo bym chciała, żeby nam wyszło, a on wielce ucieszony, że całe te jego starania, jednak mają sens.
Koleżanka pracowała parę godzin dziennie, a ja wtedy spacerowałam sobie samotnie po Krakowie. I było to bardzo okej, myślałam sobie wtedy, że fajnie byłoby kiedyś tu wpaść z KIMŚ. Ale mimo wszystko najfajniej było właśnie dlatego, bo czułam tą niezależność - niby wszystko w każdym aspekcie mojego życia zależało ode mnie. Mogłam się cieszyć ''tu i teraz", bo czułam, że jakieś fajne rzeczy lada moment mnie spotkają. Bardzo polubiłam klimat miasta i generalnie bardzo miło wspominam ten czas. Ostatnie co zapamiętałam, to jak wracałam z koleżanką pociągiem, rozmawiałyśmy o filozofii (tym co wydawało nam się śmieszne z wykładów - nie jesteśmy aż tak oczytane), a ja jakoś długo czekałam na sms od niego i się martwiłam co się dzieje, mając w głowie takie "o, jednak mi zależy". Ale bądź co bądź, chociaż mam sentyment do tych wspomnień wszystkie oczekiwania i lęki się zmieniły, kiedy ludzie przestali się idealizować i nareszcie spotkali oko w oko. Nie było potem gorzej, tylko inaczej. Mniej platonicznie. ''Cierpiący Werter'' i ''Księżniczka czekająca w wieży''. Co z tego mogło wyjść? To co wyszło. :) Przecież Goethe nigdy tak naprawdę nie chciał Lotty dla siebie. Jakbym poczekała to miałabym może i "Alberta'' i "Wertera".
Przejrzałam swoją galerię i troszkę się zdziwiłam, że wcześniej tego Krakowa w żaden sposób tutaj nie umieściłam. No ale tak, po co skupiać się na czymś co było fajne, skoro można biadolić o złych rzeczach :>
Użytkownik iwillflysomeday
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.