Mam dość udawania przed wszystkim, a przede wszystkim przed samą sobą, że jest okej kiedy wcale nie jest okej. Słucham Dżemu - Do kołyski i rozpierdala mnie od środka. Dlaczego to musi tak wszystko boleć? Nie rozumiem świata. Tej cholernej rzeczywistości. Dlaczego muszę być silna, czemu muszę odstawiać to marne przedstawienie żeby ludzie nie zobaczyli, że jestem ofiarą losu i nie radzę sobie z tym wszystkim. Nienawidzę takich sytuacji. Czuję się poszarpana psychicznie i emocjonalnie. Jesteś z siebie zadowolony? Taki był Twój efekt? To gratulacje, udało Ci się. Coraz bardziej sądzę, że moje starania były niepotrzebne, że tak naparawdę wszystkie słowa, które padły nie mają teraz samej wartości. Tylko po co to wszystko było? Nie wystarczyłoby powiedzieć tak po prostu 'spadaj'? Na pewno mniej by bolało niż tak ciągnąć to wszystko. Mogłeś mi tego oszczędzić, ale wolałeś inaczej. W tej chwili czuję taką cholerny ból. Dopiąłeś swego. Upadłam na dno.