moj walentynkowy placek.
smutno mi...
wiesz, czasem sie boje, ze mi go ktos zabierze.
ze bede wredna, hamska a w tym czasie ktos go ukradnie.
wiem, przesadzam i panikuje
ale jak tylko o tym pomysle to trace czucie w rekach
to takie ... dziwne.
wiem, sram sie bez podstawnie bez sensu i w ogole.
zostaw ten cholerny kubek, potniesz sobie palce,
to nie jest dostateczny powod by wybuchac placzem
dla mnie tez niezbyt łaskawy był dzien
niech sie durnie trują jadem
Niech to trwa, nigdy się nie kończy nawet śmierć nas nie rozłączy
nie wiemy, co nas jutro spotka nasze życie wiruje, jak kule w bębnie totolotka na razie z fartem, Twoja szczęśliwa ręka Ty rzucasz kośćmi, wypada siódemka
to "przed" bez Ciebie było tylko po to żebym mógł przeżyć to "po" już z Tobą
zabiłaby za mnie, zamordowałbym za nią
nieśmiertelne dusze, przez każdą burzę aż ziemia się zatrzyma, ani chwili krócej na zawsze razem, czas dla nas nie tyka powłoka ozonowa, trudno, niech znika
w podwiązkach nosisz rewolwery na moich wrogów bez Ciebie życie w mieście, przez tydzień deszczu wygląda nietrzeźwo, w zatęchłym powietrzu
Olu, to zdecydowanie zły moment żeby popasc w ta melancholie..