tak, tak... znowu sie ucze.
lubie literature, bo tam zawsze mozna cos posciemniac i nie trzeba byc w 100 dokladnym i nie trzeba wykuwac na blache... ale rzygam tecza po calym dniu czytania tego calego semestru amerykanskiej. a co jak bedzie egzamin ;p
lubie moje studia.
w sumie... zaczynam sie zastanawiac do kogo bym mogla isc na seminarium i do jakiej szkoly isc na praktyki i w ogole...
i nie nauczylam sie tego przekletego ruskiego
i mam krótsze włosy i są blond.
i nie chce wracac do domu. wolalabym tutaj zostac na wiecznosc.
wiesz...rodzice sie rozwodzą.
chce lato... albo chociaz wiosne, jak na tym zdjeciu...
albo bym chciala 3 lata do przodu...
chce miec wyjebane.
wiesz ;p mam taka mała przypowiesc o nie poswiecaniu całego zycia dla drugiej osoby.
jest sobie taki pan Ave.
pan Ave przyjechał do pasztetu kaliszkiego z miasta odległego o duuużo km, rok zanim zaczełam studia. przyjechal w polowie semestru, i zaczal studiowac angielski. dlaczego tu? ze taki zajebisty poziom? ze takie zajebiste miasto? ze tacy zajebisci ludzie? otóż nie! po prostu że taka zajebista dupa tutaj sie znalazla! oczywiscie przenosiny w polowe semestru, różnice programu, lenistwo.. no finally the exams were failed. no to why not zeby nie zaczac 1 rok od nowa? no to pan Ave zaczyna od nowa, jest drugi raz na 1 roku, razem ze mna. o ba, nawet jest samozwańczym starostą, z ktorym musialam sie kłucic o wlasną legitke. no.. zycie studenciaka płyneło, pan Ave został porzucony przez zajebistą dupe. ohhh... sooo sad. przenosi sie do akademika. znajduje nowy obiekt zainteresowan. awww ! tylko, że nowy obiekt zainteresowan nie czai co jest grane, ale spoko spoko. ważne, że pan Ave ma po co zostac. nowy obiekt zainteresowania zostaje... hymm... otwiera sie mu oczy. w sumie... ja jej je otwieram. no i oh ah że jednak pan Ave nie bedzie dziubaskiem, także narty narty oraz snowbord. Pan Ave ma depreche, ale jakos zdaje egzaminy, przechodzi z nami na 2 rok. mijają wakacje... time treated his wounds. Pan Ave wraca z motylkami w brzuchu. znalazł sobie w swoim miescie Panią Ave! how sweet! Pan Ave poswciecal caly czas na gadanie z nią na skaypie. wyalienował sie ze spoleczeństwa akademickiego. na świeta Pan Ave wrócił do swojej lady... i tutaj gdzies po drodze jebnął go jakis pieruński piorun. Pan Ave rzuca studia.. wraca do domu! zostaje z panią Ave!
życze im to be happy forever after
ale... zmarnowac 3 lata? rzucic wszystko?
czy tylko ja widze tutaj ze kogos pojebało?
czy tylko ja widze tutaj jakąs analogie?
omg, why?!