Objął mnie potem mocno i trwaliśmy w tym uścisku bardzo długo. Tak , kocham go bardzo i nie chcę stracić przez chwilowe zauroczenie Maxem. Mam nadzieję , że Maxowi uda się z Agą i, że również będą szczęśliwi.
Postanowiliśmy zjeść śniadanie i wypić czekoladę , a potem pójść na spacer jak dawniej. Mateusz wstał po kanapki a ja usadowiłam się wygodniej na łóżku.
-No , można powiedzieć 'śniadanie do łóżka' -zaśmiał się
-Nie , nie mój drogi ! śniadanie do łóżka byłoby gdybyś ty podał mi je zaraz po moim przebudzeniu - Wyszczerzyłam się
-No dobra , ale chęci miałem dobre. Spokojnie następnym razem będzie po przebudzeniu. Ale i tak wolałbym budzić się przy tobie i razem z tobą - Popatrzył w moje oczy.
-Tak, ja też . A teraz dawaj te kanapki , bo czekolada stygnie - Zmieniłam temat
Po śniadaniu ogarnęliśmy się i wyszliśmy na długi spacer. Przechodziliśmy właśnie koło ławki , gdy Mateusz zaproponował , abyśmy usiedli i odpoczęli. Zgodziłam się i usiadłam na ławce , jednak zaraz zostałam podniesiona do góry i siedziałam na kolanach Mateusza , co wyraźnie go cieszyło.
-Słuchaj , bo chciałem pogadać. Tak na serio - Powiedział w końcu
-No to rozmawiajmy .
-Czy to co powiedziałaś rano ? To ,czyli że ty na prawdę mnie kochasz a do Maxa nic , czy to prawda i czy nie powiedziałaś tego pod wpływem chwili. ? - Popatrzył na mnie uważnie
-Czy ty w ogóle słuchałeś co do Ciebie mówiłam ? Kocham Cię idioto i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Trudno Ci to pojąć ? Jak możesz mi zarzucać cokolwiek ? Czy to , że do Ciebie wróciłam po twoim przyjeździe nie jest jakimkolwiek sygnałem dla Ciebie , że nic nie czuję do Maxa i że kocham tylko Ciebie ? Widocznie sądzisz , że jestem jakąś zykłą szmatą i że chcę mieć was obu tak ? Bo jeżeli tak , to dziękuje bardzo , ale nie wiem czy to ma jakikolwiek sens. - Nie wytrzymałam i wyrzuciłam to z siebie. Nie zauważyłam nawet , że już nie siedzę na kolanach Mateusza tylko stoję , on również stał i próbował mi przerywać , ale nie udawało mu się to. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się . Widziałam jego minę i widziałam również łzy w jego oczach. Nie mogłam tego wytrzymać . Odwróciłam się i pobiegłam przed siebie.
-Ej, no kur*a czekaj , no . Aldona do cholery jasnej no ! - Krzyczał , ale byłam za bardzo wstrząśnięta , aby się zatrzymać. Czy on na prawdę uważa mnie za taką ? Czy sądzi , że chcę wykorzystać ich obu , a potem zostawić. Kocham go , cholera jasna. Biegłam przed siebie , aż w końcu zmęczona musiałam odpocząć . Usiadłam pod wielkim drzewem , nie wiem gdzie . Nigdy tu nie byłam , ale było tu bardzo ładnie. Wielkie drzewo , na przeciwko mały stawik , a przed nim ławeczka. Było to miejsce na pewno dla zakochanych. Od razu pociekły mi nowe łzy. Siedziałam tak , aż w końcu zrobiło się ciemno. Nikogo nie było. Bałam się trochę , ale nie myślałam o tym. Nie byłam w stanie się ruszyć. Bolało mnie wszystko i nie chodzi mi tu o ból głowy czy nogi , którą chyba skręciłam po drodze. Chodziło mi o ból serca. Tak , serce mnie bolało. Czułam jakby mi się rozpadło na kawałki. Długo nie musiałam o tym myśleć , bo usłyszałam znajomy głos.
-Matko Boska , Aldona jak ja się martwiłem . Cholera , wiesz , że nie o to mi chodziło. Kocham Cię całym sercem , nie uważam się za szmatę i wiem , że nie chcesz nikogo wykorzystać. Po prostu nie mogę uwierzyć w szczęście jakie mnie spotkało i dlatego te moje wątpliwości. Ale teraz już mam pewność. Słuchasz mnie ? -Popatrzył na mnie i uklęknął przede mną. Noga dalej bolała , głowa też. Czułam się strasznie. Nie chciałam nic mówić.
-Na prawdę bardzo przepraszam . Możemy wrócić do domu?
-Tak- chciałam wstać i ruszyć przed siebie , ale noga za bardzo bolała. Od razu jak wstałam byłam w stanie usiąść spowrotem. Zachwiałam się.
-Co się stało ? -Złapał mnie mocno i przytulił do swojego boku
-Chyba skręciłam nogę. Nic wielkiego .
-Nie , nic wielkiego tylko musimy zobaczyć co się dzieje. Dasz radę sama iść ?
-Tak - chciałam , ale za bardzo bolała
-No chyba nie dasz , trzeba inaczej . - Niespodziewanie wziął mnie na ręce.
-Ej , nie trzeba - powoli znikała cała złość na niego. Za bardzo go kocham
-Proszę Cię , przecież ty nie dojdziesz - Popatrzył na mnie ze współczuciem
-Pewnie jakoś bym doszła, ale mogę skorzystać - Wtuliłam się w niego. Przyjął tą reakcję z uśmiechem na twarzy . Było mi wygodnie , nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Przepraszam was całym sercem. Postaram się dodawać coś częściej.