kochasz świat, mimo że panoszy się w nim tyle zawinionego zła i niesprawiedliwości. Naiwnie ufasz każdemu człowiekowi, wmawiając sobie że działa w nim malutka cząstka dobra i cnotliwości. Mimo tego, coraz częściej zawodzą cię inni... nawet ci, którzy byli kiedyś dla ciebie przykładem... Patrzysz na ich brud. Zakłamani, ogarnięci zgubnymi pożądliwościami, kierują się chciwością i chęcią zysku. Szukasz schronienia... a po pewnym czasie twa kryjówka okazuje się być klatką lwa. Skulasz się mocno w sobie i obserwujesz świat ukradkiem. Tak łatwo zawierzałeś każdemu człowiekowi, chciałeś tulić go do siebie bez powodu... ot tak... ze szczęścia że istnieje...
Nie złoszczę się na ludzi, których intersuje moje życie prywatne.
Ja im współczuje, że nie mają własnego. !
dla przypomnienia :
Mój świat zaczyna się tam gdzie kończy się wasza wyobraźnia.