1. Kraków.
Piękne miasto. Fantastyczne osoby. Przechodnie na ulicach uśmiechnięci, skrywający swe problemy wewnątrz siebie.
Przypominający mnie.
Anonimy cieszące się każdą sekundą życia..
Tak powinienem zapamiętać to miasto, ten okres mojego życia, w którym żyłem tam, z dala od Krosna.
Powinienem..
Tak naprawdę Kraków utożsamiam z największą dotychczasową porażką mojego życia.
A zarazem dobrą lekcją od rzeczywistości.
Mocnym kopniakiem od świata, który dostałem i po którym tyłek będzie mnie bolał jeszcze przez jakiś czas.
To, że wróciłem to nie wina miasta, towarzystwa czy czegoś innego.
Wina leży wyłącznie we mnie i jestem zadowolony z siebie, że to dostrzegam.
To chyba dobrze? Ale to mało..
Bo nie wystarczy, że wiem jakie błędy popełniłem.
Nie wystarczy, że wiem co robić by ich nie powielać.
Pewien okres w moim życiu się zakończył.
Mija rok od momentu gdy skończyłem edukację.
A ja jestem w tym samym miejscu co byłem.
Jednak mam takie wrażenie, że pobyt w Krakowie i moja osobista porażka z nim związana czegoś mnie nauczyła.
Z perspektywy czasu mam nadzieję, że to mi tylko pomoże..
W końcu przegrane uczą znacznie więcej od zwycięstw..
2. Krosno.
Z podkulonym ogonem wróciłem jak syn marnotrawny do rodzinnego domu.
Odnawiając stare, lekko zakurzone znajomości w dość krótkim czasie wróciłem do punktu wyjścia.
Z tego mogę być dumny.
Ale nie tylko.
Nostalgia jaka towarzyszyła mi w Krakowie znikła.
Uśmiech pozostał. Uśmiech nigdy nie zniknie.
Pomimo tego nie jestem jednak z wszystkiego zadowolony.
Apetyt w końcu wzrasta w miarę jedzenia.
Brakuje mi tego czegoś niesamowitego, wyjątkowego.
Czegoś co nie jest monotonne.
Praca. Piwo. Sen. Praca. Piwo. Sen.
To nie tak ma być.
Okey, pije za często.
Zapytacie czemu pije? Odpowiem bez chwili zastanowienia. Z nudów.
Nigdy nie byłem osobą, która potrafi spędzić dzień bezsensownie kręcąc się po domu lub siedząc przed telewizorem.
Potrzebuje świeżego powietrza, które mógłbym wciągać przez nos aż do samych płuc.
By później bardzo powoli się go pozbywać.
Czegoś nowego, co by mnie na swój sposób kręciło.
Nie jest mi źle z tym jak jest teraz, jednak wymagam od świata dużo, tak jak świat wymaga dużo ode mnie.
Chce po prostu przebywać w genialnym towarzystwie, z przyjacółmi jak teraz.
Ale..
No właśnie jest ale.
Sam nie wiem czego chce.
I prawdę powiedziawszy sam sobie zaprzeczam.
Ale nie będę edytował tego co wyżej napisałem.
Ważne, że ja sam siebie rozumiem..
3. Balony.
To było to "coś" o czym pisałem wyżej.
Osoby, których nie widziałem szmat czasu, osoby, które widuje codziennie.
Do tego świetna muzyka. Niezapomniany koncert Happysadu.
I wspomnienia, które zostaną we mnie bardzo, bardzo długo i które będzie można wspominać latami.
Super sprawa.
Z jednej strony szkoda, że taka impreza nie zdarza się częściej niż raz do roku.
Z drugiej jednak gdyby odbywała się co tydzień to nie byłaby ona taka unikalna.
Taka niesamowita i taka, której nie możesz się doczekać.
Oczywiście aż tak pięknie i różowo nie było i na pewno coś ponarzekać mógłbym, ale po co?
To nic nie zmieni, a warto pamiętać te dobre chwile.
Chociaż z tym jest problem, bo te złe jak na złość bardziej zapadają w pamięci.
Ale tego nie zmienię. To akurat nie jest zależne ode mnie..
Pomimo tego czuje się szczęśliwy.
I na tym zakończmy.
"Siedzę na ławce patrzę na słońce, chyba już dzisiaj nigdzie nie zdążę.
Chyba już nigdy nie będzie lepiej, nie będzie dobrze wiec się nie spieszę.."
Użytkownik ironicznyananas
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni zdjęcia: Cuda Świata bluebird112025.06.28 photographymagic... maxima24... maxima24;) patki91gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24