Kurcze, ostatnio chyba źle ze mną. Raz się czuje wspaniale - mogę robić wszystko. Najchętniej zrobiłbym sobie dwie kanapki z żółtym serem, wyszedł z domu w słuchawkach na uszach słuchając skocznych kawałków Happysadu i łapiąc stopa pojechał w bliżej nieokreślonym kierunku. Niestety coś takiego zostaje tylko i wyłącznie w mojej wyobraźni. Dlaczego? Z powodu braku odwagi, samozaparcia, czasu. Ale kiedyś, jak termometr będzie wskazywał troszeczkę większą ilość stopni niż obecnie zrobię to - i w tym momencie, pisząc tą notkę sobie to obiecuję. Bo chce. Bo mam taką zachciankę. Bo zdaje sobie sprawę z tego, że mam dwadzieścia lat i fajnie byłoby zrobić coś niesamowitego, coś czym mógłbym się pochwalić potem innym osobom, coś co jako anegdotę opowiadaliby moi znajomi swoim znajomym. Przy okazji poznając masę interesujących ludzi.
Są takie dni jednak jak dzień dzisiejszy kiedy czuje się potwornie. Najchętniej nie wstawałbym z łóżka z laptopem na kolanach i grał w jakąś nudną grę strategiczną, ewentualnie przed telewizorem oglądając powtórkę jakiegoś nudnego meczu. Chory jestem, zużyłem już dziś milion chusteczek, a pół dnia przespałem. Jednak nie tylko ze względu na moją fizyczną niedyspozycję czuje się tak jak się czuje. Nie wiem czy powinienem nazywać to tak, a nie inaczej, ale wydaje mi się, że po raz kolejny w swoim życiu mam kaca moralnego dotyczącego przede wszystkim czwartkowej i piątkowej nocy. Nie mam jakoś zbytniej ochoty o tym opowiadać, nie chce być wylewnym. Wystarczy, że o tym tutaj wspomniałem.
Żałuje jednak tego, że po raz kolejny nie dotrzymałem danego sobie słowa. Tym razem chodziło o niechodzenie na imprezy do końca trwającej sesji. Może wtedy zarówno moje psychiczne jak i fizyczne samopoczucie byłoby znacznie lepsze od obecnego. Może wtedy do środowego, najważniejszego w tym semestrze egzaminu z fizyki podchodziłbym z uśmiechem na ustach i z głową, dla której najważniejsze jest to, żeby zdać ten koszmarny egzamin. Ale co było to się nie odstanie. Zrozumiałem parę rzeczy, m.in. to, że upijanie się na imprezach nie jest najlepszym sposobem na spędzanie wieczorów. Niesie za sobą więcej minusów niż plusów - od pustych kieszeni i pustego konta w telefonie zaczynając po nieprzyjemnego kaca porannego kończąc. Pomijam to co oczywiste, a więc moje zachowanie po wypiciu dużych ilości alkoholu, które kreuje mój wizerunek i to jak osoby nieznające mnie dobrze postrzegają moją osobę.
Pozdrawiam.
Użytkownik ironicznyananas
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.