Dziś... Przede wszystkim zimno. Zmarzłam w drodze z chemii, i to bardzo, spacer o 19, w jesiennej kurtce nie były najlepszym pomysłem, na jaki mogłam wpaść...
Oprócz tego? Trochę gapiostwa (głupia ja!), znów nadzieja, i może jednak...
Z każdym dniem coraz mocniej chcę działać, a im mniej się boję, tym więcej osiągam.
Bywam zazdrosna, to fakt. Ale nie umiem inaczej, taka moja natura.
Obawiam się tylko, że kiedyś się zapomnę, i potraktuję wszystko tak, jakby już zostało zdobyte. Że powiem zbyt dużo, że dotknę, że spojrzę - za bardzo. A wtedy szczęście wysunie się z rąk, nie do końca jeszcze schwytane.
Czasem, gdy patrzę na niektóre twarze, nieskażone myśleniem, zastanawiam się, co ludzie mają w głowach... Jak bardzo są przekonani o swojej wszechmocności, że mogą załatwić wszystko, co tylko chcą, bez poszanowania zasad i innych ludzi. Jak bardzo wydaje im się, że inni są tylko po to, by wykonywać ich rozkazy i spełniać zachcianki.
Niesprawiedliwość boli, szczególnie wtedy, gdy w to, co robimy, wkładamy czas i energię, a inni dostają to bez wysiłku. Na jaką dziedzinę życia by tego nie przełożyć - znajdzie się wszędzie.
Take risk.