Parki w Londynie pelne sa roznistej fauny - oto przyklad. Jak to Aga powiedziala - wiewiorki sa lekko glupawe, ale ratuje je to, ze sa urocze.
W ciagu pieciu minut widzialysmy chyba z siedem szarych wiewiorek, baraszkujacych wsrod drzew i szukajacych zakopanych smakolykow. Jedna nawet do mnie podbiegla i powachala moj palec, liczac najwyrazniej na jakis przysmak. Jak bedzie mi kiedys straszliwie smutno, to kupie paczke fistaszkow, pojde do parku i w towarzystwie wiewiorek dojde do siebie.