photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 MAJA 2019

w berecie w czapce w chustce

tak, to my w piątek.

piszę w niedzielne popołudnie, po jednym z najbardziej udanych weekendów studenckich. czy weekendów w ogóle.

doborowy skład. naprawdę się dogadujemy, naprawdę możemy razem spędzić wiele godzin i nie mamy się dość. to dla mnie ważne, że przyjaciółki akceptują jego samego oraz jego w połączeniu ze mną. czasem się sprzeczamy, ok. wtedy ruda stanie w jego obronie a za plecami powie- ej, ja mam to samo. ale każde stanęłoby w obronie drugiego w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. i to uwielbiam. i o tym marzyłam.

alkohol też był dobrym pomysłem. mimo kilkudniowego niedoboru kalorycznego. pomimo tego, że rano ból rozsadzał mi czaszkę. i miałam ochotę krzyczeć, a jednocześnie błagałam o ciszę. taki kac, kiedy miś robi ci kanapeczki do łóżka, dziewczyny stoją nad tobą i powtarzają- jaka biedna. taki kac, to piękny kac.

jeden weekend, ok. 20 km pieszo, ponad 25 tys. kroków... parę przypadkowych koncertów, karmienie łabędzi, niebezpiecznie blisko rzeki, która wylewa się na chodnik. jeszcze ten mini wodstock, czy błotny tor przeszkód, który trzeba pokonać jeśli chce się wypić rozmącone z wodą marne 400 ml piwa za 7 zł. a na drugi dzień dochodzenie, czemu bolą kolana, czemu na wewnętrznych stronach dłoni zielenieją siniaki, czemu łokcie jakby obdarte.... i jeszcze ta czerwona wysypka na całym ciele, którą trzeba zapić alkoholem.

przez chwilę znowu było jak dawniej.

 

 

 

 

nie pamiętam kiedy ostatni raz pojawiło się tu coś pozytywnego.