Znowu bez sensu ktoś siedzi mi w głowie. Absolutnie tego nie chciałam, w końcu czułam spokój i byłam skupiona na sobie i swoich sprawach i było mi z tym całkiem dobrze.
Za krótko.
Pojawił się znikąd, pozostawił uśmiech i zamęt w głowie i wrócił do swoich spraw.
Taki chuj.
Zatem znów walczę o odzyskanie równowagi, choć tym razem zamiast jengi próbuję użyć klocków LEGO - praca, książki (w końcu zaczęłam "Lód" Dukaja), dramy, Gintama, przyjaciele - stałe i ważne rzeczy w życiu.
Tak właściwie to zastanawiam się, czy faktycznie chodzi o niego, czy też raczej o zbliżającą się jesień - od prawie dwóch tygodni panuje typowo jesienna aura, która budzi tęsknotę za czymś nieokreślonym, jakąś nostalgię i chęć leżenia w łóżku z herbatą i książką - i chyba bardziej to mi dokucza. Od kilku dni czuję się niewyspana, choć śpię normalnie i bolą mnie mięśnie - to może być akurat efekt prób, koncertów i wczorajszej wizyty u aquaparku.
Odkryłam, że moje podejście do pasji w życiu się zmieniło i trochę przeżyłam szok, bo myślałam, że to już dość stabilna sprawa. Tymczasem trochę mam kryzys jeśli chodzi o taniec i zespół, za to znów mnie ciągnie do larpów (pewnie trochę przez jednego typa, ale fakt, że tęsknię za częścią ludzi i robieniem z nimi fajnych rzeczy). Straszny mi to zrobiło zamęt w głowie, ale przecież nikt nie powiedział, że skoro zdecydowałam się odpuścić larpy, to nie mogę do nich wrócić. I to, że wróciłam do tańca nie znaczy, że będę tańczyć już zawsze. Co prawda nadal nie spełniłam marzenia o tańcach Lachów Sądeckich, ale nie czuję już parcia na szkło. Raczej zniechęcenie, gdy widzę ile fajnych osób odeszło, gdy słyszę tak często "już mi się nie chce" (mi też), gdy muszę robić za faceta na próbie., A tego ostatniego szczerze nie lubię.
Zaczęłam wpisywać do kalendarza wszystkie małe i duże sprawy - myślę, że to pomoże mi lepiej i efektywniej zarządzać swoim czasem, zobaczymy.
Tymczasem kończy się przerwa na obiad i czas wracać do biura. Dopiero ostatnio dotarło do mnie, że mam dwa kroki na Ostrów Tumski, gdzie przecież jest ogród i ławeczki z widokiem na Odrę, zatem dopóki pogoda jest ładna zaczęłam wychodzić, chociaż na te kilka minut. I odkrywam, że ten Wrocław to naprawdę piękne miasto jest i w sumie całkiem dobrze tu się żyje.