Pół dnia spędziłam na szperaniu w internetach, aby dojść do tego, z jakiego regionu są stroje na stanie magazynowym SF, bo Hermiona twierdzi, że to na pewno nie są ludowe, a ja się raczej nie zgadzam, bo choć specjalista ze mnie żaden, to nie wydaje mi się, żeby ktoś mając w rękach wełniaki i aksamit uszyłby pseudoludowe byle co.
Jestem prawie pewna, że pomarańczowe zapaski są łowickie, noszone na ramionach dla ochrony przed chłodem, są zdecydowanie za długie do noszenia w pasie, bo sporo wystają poza kieckę.
Co do kiecek wciąż nie jestem pewna. Powiedziałabym, że wczesny Łowicz (XIX w.), ale nie jestem pewna, czy staniki były wtedy doszywane do kiecek; patrząc na zdjęcia chociażby Promnych, to w najstarszych strojach łowickich kobiety nosiły osobne, czarne lub pasiaste gorsety zachodzące na kieckę - tu teoria upada.
Z drugiej strony zastanawiałam się nad wczesnym Opocznem - kolory pasują bardziej do Opoczna właśnie (we wczesnołowickich strojach dominuje czerwień i pomarańcz, a opoczyńskie są bardzo kolorowe). Nie pasuje jednak aksamitny doszywany stanik do kiecki, bo tam kiecki w całości były szyte z samodziału. Co prawda dorwałam gdzieś zdjęcie, na którym kobieta miała czarny stanik, ale to wątpliwe wciąż, bo w Opoczyńskiem aksamitne były chyba tylko tasiemki naszywane na kiecki i zapaski. Zatem znów nie mam pewności.
Ale jak tak patrzę na to zdjęcie, to myślę, że zapaska, którą miałam na sobie jest wczesnoopoczyńska - pasuje kolorystycznie i szerokością pasów, no i nie ma ozdób.
Natomiast w ogóle nie wiem, co za kieckę miała Adka, pamiętam tylko, że była zupełnie różna od reszty.
Takie tam moje rozmyślania, oczywiście ze znakiem zapytania, bo taki ze mnie specjalista, jak z mojej siostry Azjatka. Nawet na forum Hermionie słówka nie napiszę, bo po co. Chyba tylko dla mnie jest to interesujące.
Gorzej, że w trakcie poszukiwań znalazłam wykrój koszuli i wzory haftów łowickich. Niebezpieczna sprawa xP
Przy okazji przegrzebywania starych zdjęć i forum Fanty zrobiło mi się trochę nostalgicznie. Żal mi czasem, że tak się stało. Ale z drugiej strony czasem trzeba dostać po dupie, żeby zobaczyć, co jest ważne, kto jest warty, żeby za niego wskoczyć w ogień, a kto nie.
Niemniej, to zawsze jest bolesne. Bardzo.
Nosi mnie. Już bym gdzieś pojechała, poprzebierała się, pospotykała z ludźmi. Jednocześnie mam ochotę obrazić się na wszystkich i powiedzieć, żeby spadali ze swoimi wymyślonymi ludzikami, bo wszystko mnie irytuje.