Czasami to już nie wiem, czy lepiej się czuję w wygodnych spodniach i trekach łażąc po lesie, czy w spódnicy i na obcasach. Chyba obie wersje mi odpowiadają :) Bo w sumie zawsze lubiłam spódnice, ale zawsze też lubiłam w męskich portkach śmigać po chaszczach. Na wszystko jest czas i miejsce, prawda? Trzeba tylko wiedzieć kiedy i jak się ubrać.
Ja nie wiem, nic nie widzę na tym lidarze... :< Jak już mi się wydaje, że coś się dzieje, to się okazuje, że tylko sztuczne wodospady. I w ogóle nie umiem zinterpretować dotychczas zrobionych badań, nie wiem, jak i co mam zrobić. Czuję się jak debil.
Najwyżej J. mnie zje, jak mu powiem, że nie ogarniam.
Znowu panika. A dopiero 8 marca.