ABRC Wilde Rose i Bianca
Zaraz po kupnie tego siwego cuda odwiedziła nas właścicielka zaprzyjaźnionej stajni (Jak i przyjaciółka Olivii). Niby pod pretekstem sprawdzenia warunków, ale prawda jest taka, że po prostu dziewczyny dawno się nie widziały, a sytuacja kupna przez nas Wilde Rose była świetną okazją, by wyrwać się z pracy na 2 dni.
Siwa od początku zachowywała się jak dama. Żadnych spłoszeń, żadnych szczurzeń. Koń anioł.
Bianca wprowadziła konia na płac, byśmy mogli go w pełni obejrzeć, jednak po chwili zaprowadziła ją na osobny padok, który jest dosłownie 1,5 metra od pastwiska dla klaczy.
Nie chcieliśmy zostawiać jej samej, gdyż u siebie na padokach zawsze była z matką, bądź innymi końmi więc Patrycja szybko skoczyła po Asqere. Ktora swoją drogą także jest od Biancy.
Na szczęście obie klacze są na tyle grzeczne i przyjacielskie, że praktycznie od razu zaczeły się dogadywać. Mimo tego, że widziały się pierwszy raz na oczy.
Jakby wszystkie konie były jak te dwie, to na świecie byłoby spokojniej.
A co do Biancy-spędziła u nas wspaniałe dwa dni. Uparła się, że chce powozić cztery litery na Merrasie.
Troche poklnęła, gdy w terenie chcąc się ścigać zauważyła, że jest to jeden z wolniejszych koni. No ale nie miała okazji przejechać się na takiej mieszance więc no cóż-nabyła nowych doświadczeń.