rano po zważeniu się pomyślałam
wow, prawie 4 kg w dwa tygodnie. super, nalezy mi sie jakas nagroda.
a później..
nagroda? nagroda za co? za 23 lata bycie grubasem? a ja jeszcze za to chcę dostać nagrodę?
co czkeoladę czy odrazu nobla?
dobrze, że dotarło do mnie jak głupi był ten pomysł.
bo własnie tak sie konczy zawsze moje 'odchudzanie'
" o schudłam 4 / 6 / 8 czy ileś tam kilo, moge sobie pozwolić na to, albo to, albo to"
konczy się na zjedzeniu kilograma ciastek, lodów,
na drugi dzien kfc,
a na noc czkeolada i płakanie
a później tylko ejdzenie i jedzenie bo " w końcu i tak już złamałam dietę".
nie, nie mam zmairu przestać.
bilans:
rano: owsianka z połową jabłka
południe: bułka żytnia z chudym twarogiem
później: pół grejfruta
obiado-kolacja: makaron żytni, warzywa, pierś z kurczaka
pracuję od 16 do rana. zazwyczaj w nocy opycham sie bułkami.
od czasu kiedy przeszłam na "dietę"
jem jogurt naturalny lub mleko z muesli około 22 jako 'ostatni posiłek'
co jest bardzo ciężkie bo do ósmej rano nie jem nic. póxniej rano kawa i wracam do domu spać.
budzę się po południu i dopiero jem, dziwny tryb życia. od następnego tygodnia ograniczam pracę.
bo szkoła, bo to ostatni semestr a ja jestem w dupie. eh.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24