Marzenia stają się rzeczywistością, kiedy zamykam oczy.
Gdy znów jestem bezbronym owadem latającym po polanie uczuć i marzeń.
Chciałabym... nikogo już to nie obchodzi.
W uszach śmiech i kropelki czarnej mazi spływają, goryczy odbicia się od ściany rzeczywistości.
"To Surrealizm na fali zmian wszechświata.
Ledwo stajemy na nogi, a już chcemy latać"
Tak bardzo chciałam być sobą. Ale obraz picassa nie zachwyca teraz ludzi.
Myślą, że to jednoznaczna puenta, czy są tak puści?
Może świat stworzył z nich szkieletów wyobraźni, padline uczuć i interpretacji.
Ból, który pozostawili odwiedzający na biednym obrazie skrzywdzonego robaczka. Picasso.
"mówię gdy milczysz, kiedy mówisz ja nie słyszę,"
"Nic się nie stało." Odbija się o przestrzeń.
"Ja tak nie uważam." Łzy naplywają do oczu.
"Bardzo Cię lubię." Nie kłam. Powiedz prawde po prostu.
"Bóg ma swój próg percepcji, ja mam swój."
Moi przyjaciele, było ich wielu. Jak pejzaż w autobusie i te przystanki, które mijasz za oknem.
Cisza. Dlaczego. Cisza. Powiedz, przyjedź i pomóż mi żyć.
Surrealizm!