MIŚKI JEŚLI PRZECZYTACIE TO KLIKNIJCIE
FAJNE ALBO SKOMENTUJCIE.
"Bez dna"
Część 11
Tego dnia planowałam iść na cmentarz do Kasi. Widziałam, że Kamil nie jest zadowolony tym pomysłem ale nie obchodziło mnie to. Dałam mu wybór albo idzie ze mną, albo zostaje sam.
Zapaliłam znicze, posprzątałam trochę i czułam, że Kamil patrzy na mnie. W końcu usiadłam koło niego na małej drewnianej ławeczce, posiedzieliśmy tak chwilę, pogadaliśmy, poopowiadałam mu o Kasi, trochę się rozkleiłam a później poszliśmy na grób jego mamy. Tam wszystko było posprzątane, perfekcyjnie ułożone, zmienił tylko wkłady w zniczach. Zapytałam go jak często tu przychodzi, nie zdziwiła mnie odpowiedź że codziennie. Patrzył na nagrobek, a z jego twarzy nie potrafiłam wyczytać żadnych emocji. Złapałam go za rękę i staliśmy tak przez chwilę w milczeniu.
- Marta ? - zapytał wpatrując się w leżące kwiaty.
- Hmm ? - byłam ciekawa co mi powie. Przyciągnął mnie do siebie i objął.
- Cieszę się, że was jeszcze mam - powiedział a jego prawy policzek delikatnie zadrżał.
- Jeszcze ? - zapytałam opierając głowę na jego ramieniu. Nic nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko tak lekko, niemalże niezauważalnie i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
- Chcesz gdzieś jeszcze iść? - zapytał po chwili ciszy.
- W sumie.. - popatrzyłam na zegarek - zjadłabym coś.
- Niemożliwe ! - zaśmiał się. - To co pizza, kebab ? - dał mi możliwość wyboru.
- Pizza ! - krzyknęłam a on zaśmiał się jeszcze głośniej.
Poszliśmy do pobliskiej pizzerii, pośmialiśmy się, pogadaliśmy właściwie o wszystkim, oczywiście zjedliśmy a kiedy zaczęło nam się nudzić postanowiliśmy wracać. Nie wiem dokładnie jak to się stało, ale wracaliśmy trzymając się za ręce przepychając się co chwila. Zatrzymaliśmy się dopiero pod moim domem.
- Musisz dziś jechać po małą ? - zapytałam opierając się o niego. Przytaknął a ja posmutniałam. Mimo, że znałam go krótko, chciałam spędzać z nim jak najwięcej czasu. Brakowało mi zainteresowania, które z jego strony dostawałam. Westchnęłam głośno - jedziesz po nią teraz ?
- Tak, ale jedź ze mną, mała ucieszy się gdy cię zobaczy - zaproponował.
- Nie, jestem zbyt zmęczona. Chyba pójdę spać.
- Okej, jak wolisz. - dałam mu buziaka w policzek i już chciałam iść kiedy zatrzymał mnie jeszcze. - Pojutrze, ja i mała jedziemy za miasto, do domku mojej cioci.
- Na długo ? - zapytałam.
- Na tydzień.
- I tyle was nie będzie ? - zapytałam smutno. - Szkoda, ale bawcie się dobrze - powiedziałam z uśmiechem, jednak tak naprawdę nie chciałam żeby jechali. Ostatnio tak bardzo przyzwyczaiłam się do ich obecności, że wolałabym żeby zostali.
- Tyle nas nie będzie - powiedział podkreślając nas - Chcemy żebyś pojechała z nami.
- Naprawdę ? Naprawdę mogę ? - Cieszyłam się jak głupia gdy mi przytaknął.
- Z czego się tak cieszysz mała ? - zapytał roześmiany.
- Z tego, że was mam. - powiedziałam i przytuliłam go mocno.
cdn.