Także... z pozdrowieniami dla dzisiejszego dnia.
Co to za stypa, na której Matka Ci się nie najebie do stopnia, w którym zrobi Ci lipę u osób, które widzisz pierwszy raz na oczy...
Nie ma nic kurwa straszniejszego niż widok zgniłej O.O zmarłej osoby z rozjebanym łbem położonej w trumnie... wyczuwam spanie przy zapalonym świetle przez najbliższe... yyy... w chuj dni.
Dalej...
Bramka sms.priv.pl to cwel (njepolecam) -_- Na chuj posiada funkcję "cofnij", skoro kurwa nie działa. GENIUS.
No ale mniejsza z tym...
Już wiem co to jest kurwa natręctwo... (nie dziwie Ci się...) ledwo co wracasz do domu, wchodzisz sobie na chwile na kompa, by przeglądnąć zaległości, nie mija minuta, a tu - spam...
No chuj tam, spam jak spam, ale jak odpiszesz jakieś "okej", lub "no fajnie" i nie dojebiesz żadnej minki na końcu wypowiedzi, to masz fest przepierdolone... bez kitu - dodawajcie zawsze jakieś emotki, jeżeli chcecie uniknąć półgodzinnego napierdalania przez Błękitną Linię tekstami typu "stało się coś??"...
Ty jak do tej ściany napierdalasz, że nic, spoko, luźno i w ogóle, aż dochodzi do takiego wkurwienia, że wyłączasz w pizdu fejsbuki itd. by ochłonąć, po i tak najgorszym dniu w życiu...
E, E, E... Chwila, co zrobić? Mija raptem minuta, a tu nagle 20 telefonów i 3 sms... ochłonąłem w choooy.
Serio też taki byłem/jestem? Poważnie pytam...
No ale nic to... wdech, wydech, wdech, wydech, wdech, wydech i dochodzisz do wniosku, że jak nie powiesz czegokolwiek co będzie wystarczająco satysfakcjonowało Detektywa Monka, to masz przejebane do końca dnia...
W końcu, by mieć święty spokój dajesz pożywkę "przyjacielowi"-pasożytowi i zwierzasz mu się z problemu zaznaczając i jednocześnie prosząc, by nikomu o tym nie mówić...
"spoko Paweł, przecież wiesz, że nikomu nie powiem, w końcu jesteś moim przyjacielem..." - KIM KURWA?!
Całe szczęście, że po ostatnich przeżyciach związanych z tą osobą stwierdziłem, że napisze tylko jedno zdanie na ten temat.
Myślałem, że mogę Ci zaufać... który to już raz? Nie wiem, ale na pewno ostatni...
W sumie to się już trochę ogarnąłem po tym wszystkim iii... jakim ja musiałem być idiotą... tfu... jakim ja jestem idiotą...
Przeprosiny to za mało. Zraniłem osobę, która stała się dla mnie całym światem, do takiego stopnia że... cały świat mi runął przed oczami.
Kiedy w końcu, po tak długim czasie byłem w 100% szczęśliwy, bo nie chodziły mi już żadne głupie myśli po tym pustym łbie, to zjebałem wszystko w inny sposób... (w zdecydowanie gorszy...) nieświadomie, ale... muszę w końcu nauczyć się, że najpierw powinno się myśleć (o ile jest czym...), a potem mówić i robić. Na dodatek chcąc, to wszystko jakoś naprawić, zatracasz się w oczach ukochanej osoby jeszcze bardziej...
Ehhh... Popełniam błąd za błędem, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że jestem tego świadom...
Oddałbym wszystko... nie ważne... trzeba w końcu zacząć ponosić konsekwencje za swoje szczeniackie czyny.
Ile będę mógł? Czy będę mógł jeszcze kiedyś? Kiedykolwiek?
Ej Ty...
(dokończ... proszę...)
Before I knew what hit me baby you were flowing though my veins...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nic się dla mnie wciąż nie liczy tak jak Ty...