To ostatni post na tym ścierwie i w sumie chciałem napisać tylko tyle, że chyba zaczynam żałować, że otworzyłem się w 100%... nigdy nie miałem takiej osoby.... takiej, której uśmiech na twarzy i szczęście znaczyło dla mnie więcej niż moje własne... nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz byłem tak wkurwiony i mi było aż tak źle... gorzej jak ze śmieciem, co? taa, całe życie na pokaz, byleby zaplusować, oczywiście kurwa.
Po chuj są te uczucia? Wolelibyśmy ich nie mieć, he? Pamiętasz?
Cały ten świat jest kurewskim oszustwem
Rozsypuje szczęście na potłuczonym lustrze