Autobus- plaga i największy dramat, męczeńska zasadzka na wszystkich popierdolonych ludzi, których największym życiowym grzechem jest to, że nie stać ich na samochód, bądź nie mają lat żeby go mieć, a co za tym idzie codziennie są zmuszani do przemieszczania się po nazym zasyfionym mieście tą zajebaną szatańską machiną.
Kurwa. 15:06 czasu środkowoeuropejskiego. Wkurwiona na maxa i niemiłosiernie wykończona po 7 godzinach spędzonych w tej popapranej instytucji nazywanej szkołą, złem koniecznym bądź więzieniem o zaostrzonym rygorze, wlokę, a raczej toczę nieustanną walkę ze swoimi zmaltretowanymi życiem kończynami, które już o tej porze jak zwykle odmawiają współpracy, na coś co może kiedyś było przystankiem, natomiast w tej chwili przypomina jedno wielkie mrowisko - skupisko popapranych do potęgi n-tej klientów przedsiębiorstwa komunikacyjnego sterczących jak ostatnie ciule na mrozie minus dwieście cisnąć wszystko i wszystkich pod jakże wyjebany daszek, który ktoś kiedyś zaprojektował i zgarnął niezłą kasę, bo w całym zasranym kraju wszędzie są takie same, i wszyscy z tą samą nadzieją w oczach spoglądają w lewą stronę (pomijając kilku murzynów duszukujących się pojazdu z przeciwnej strony... a niech się doszukują.. dlaczego to ja miałabym ich uświadamiać?) wyczekując upragnionego autobusu, który zawiezie ich kurwa prosto do spełnienia życiowego. Oczywiście kiedy obiekt pożądania nadjeżdża, wszyscy ładują się na chama do środka taranując zlekceważonych wysiadających wciskając do tej ograniczonej puszki swoje dupska.
Wszyscy zwarcie ściśnięci. Jeżeli chodzi o zaczerpnięcie powietrza to zajebiście ograniczeni przez tą diabelską puszkę. Toczymy się wspólnie tworząc jedną zwartą całość niczym obraz świeżej, zwięzłej, pachnącej kopy. Wybuchowa mieszanka wszystkich istniejących subkultur i pokoleń niczym żołądek w wigilię. Po prawej skrzyżowanie nowoorleańskiej dziwki z dziewczynką idącą do pierwszej komunii, obok niej blond piękność z ugniecionymi push-upem cycuchami w mini w wersji mini, oczywiście cała na ruszofo z perfumami tak intensywnymi, że dech zapiera. dosłownie. Za mną jakieś łyse stworzenie z dziurą w uchu szerokości rozepchanej pizdy w momencie największego podniecenia, z kolczykami wszędzie gdzie się da. Założę się, że w sutach też ma jakiś kawałek metalu. Odziane w coś co można by uznać za lumpexową szmatę, wór po burakach bądz ubranie rasowego punka. Płeć bliżej nieokreślona. Gdzieś w róg wciśnięta kobiecina - typowa matka polka - z rozwrzeszczanymi bachorami na ramionach, barkach, głowie i wszędzie tam gdzie da się wejść zmieniając swe położenie szybciej niż japońskie metro.
Wcale, wcale, ale to kurwa wcale nie przeszkadza mi fakt, iż jakiś pan wbija mi teczkę w moje łono, choć może z jego punktu widzenia to ja wbijam swoje łono w jego teczkę ^^, nigdy nic nie wiadomo, ludzie są popieprzeni. Jakiś dres z zezem systematycznie, wczuwając się w płynne ruchy cholernego Ikarusa i rytmy jakiegoś wycieku testosteronu jednego z jego hiphopowych ziomkuff nucąc sobie coś w stylu "to ona, bogini sexu.." napierdala mnie ostro łokciem po bani. Fajnie jest.
Po kilkunastu minutach jakże extremalnej jazdy, kiedy to roztelepane kurestwo zaczyna się powoli wypróżniać, przesiąknięta zapachami spod pach, paszczy i najróżniejszych innych zakamarków ludzkiego ciała przepycham się pomiędzy tłustymi, przylizanymi, idealnymi biznesmenami w nienagannie odprasowanych garniturkach a śmierdzielami śpiącymi na stojąco z piersióweczką w dłoni, po to by w efekcie końcowym dotrzeć do wyśnionego destination - siedzenia. :)
cd.
Miejsce idealne. Po prostu kurwa wyjebane ;D Z samego przodu, zaraz za kierowcą, zdala od wszekich niedorzeczności tego świata. mogę w końcu wbić gały w szybę, [w końcu jakaś szybka pozbawiona tych kurwa zajebanych mózgojebnych kropków] podziwiać jakąś wygrawerowaną alegorię męskich narządów płciowych i jechać dalej pogrążona w oazie spokoju. jakaś pachanga w uszach, pięknie jest.
No i sie zaczyna. Przystanek pod majdankiem. kurwa wiadomo. 3, 2, 1 iiiiii ruuuszyyyliiii Pomimo iż należę do osób spostrzegawczych, jeszcze nie zdążyłam zauważyć czy drzwi się otworzyły one już były w środku. Olimpijskie zawodniczki ogarnięte syndromem maniakalno-depresyjnego poszukiwacza wolnych miejsc w autobusie. Jedna maleńka, chudziutka, taka co to zawsze telepie się na swoich wątłych nożynkach stojąc w kolejce na poczcie wzbudzając nawet te najbardziej uśpione pokłady litości, bo przecież okropnie słabiutka i schorowana nie może długo stać, kurwa mać. wpada to takie do autobusu i nim zdążysz ją zarejestrować już siedzi. Druga, ta biegająca trochę wolniej w wielkim śmierdzącym przejechanym kotem futrem, z czymś co chyba przed nałożeniem na jej ogromny łeb i utapirowane, czerwone włosy miało kształ moherowego beretu, z wielkim metalowym różańcem na przednich piersiach a la west cost wpada zadyszana oczywiście przednimi drzwiami i z pasją w oczach, a raczej spomiędzy czegoś co może jeszcze kilkanaście hamburgerów temu przypominało oczy a teraz zalewają je dwie fale tłuszczu odgórna i dolna, zależy od przypływów, szuka swojej ofiary. padło na jakiegoś młodego gówniarza, który wcześniej siedział koło mnie. [huraaa!] stoi nad nim pastwiąc się nad młodocianym jak najgorszy esesman w kamieniach na szaniec. kurwa. aż się szkoda bachora robi. widać, że zatyrany życiem. a ona nic. wisi nad nim, zabierając mu resztki przestrzeni osobistej, sapie, dyszy, parska, charcze. dołączmy do tego lekkie postękiwania i mamy istny obraz konającego człowieka. nawet nie musiała nic mówić. koleś sam spierdolił. też bym sie bała, od samego oddechu można się zaczadzić. zadowolona. jebana. Nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że jeszcze przejawiam jako takie pewne funkcje życiowe ładuje swoje wielkie grube dupsko centralnie na mnie zajmując 1,5 miejsca kurwa, a co za tym idzie wgniatając mnie totalnie w ścianę, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby z drugiej strony pojawiło sie takie chamskie wybrzuszenie. mam za swoje. -.-'
Gdyby pominąć fakt, że moje narządy skurczyły się i poprzemieszczały niczym w barokowym gorsecie, z żeber została miazga, wyczerpał mi się zapas tlenu, obrzydliwe futrzaste martwe stworzenia patrzą na mnie z grzbietu właścicielki, kierowca słucha jakiś extra wyjebanych hitów, a typ, który za mną siedzi zajebiście się wierci i potwornie mną rzuca, bo oczywiście ktoś kto wymyślił te zajebiste siedzenia z pojedyńczym oparciem nie pomyślał o tym, że ludzie jadący po obu stronach, zwróceni plecami do siebie, przez całą trasę będą toczyć ze sobą walkę o wygodniejszą pozycję, to jest zajebiście!! ;/
Kurwa! Od jutra do szkoły jadę chulajnogiem. jebać was.
dla Lenia. bo mnie natycha.;*
Inni zdjęcia: P. wanderwar:) nacka89cwaStolik acegJa patki91gd;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd;) patki91gdJa nacka89cwa