Motylek w krzakach >.<
Dziwnie się porobiło. Znów mnie dręczą różne sprawy.
Spradzianik prooosty...
Jutro występ dla rodziców, a potem zebranie.
Brrr... niestety negatywne zaskoczenie dla rodziców.
Tradycyjnie długa rozmowa w drodze do domu,
potem gorąca czekolada, którą zrobiłam samodzielnie.
Była pyszna i idealna na takie mroźne dni.
Nie chcę jutra, nie chcę jutra, nie chcę...
Mogę sobie tak powtarzać, ale nic to nie da :(
Odsyłam was do TEJ cudnej piosenki, której tutuł musiałam sobie napisać na ręce >.<
dream on, dream on, dream on.
dream until your dream comes true.