Do tej pory jedynie od czasu do czasu przeglądałam tego typu blogi,czytając zmagania ku idealnej wadze,ku szczęściu.Odchudzanie nie jest łatwe,jest dla mnie sprawdzianem własnej "siły" i poznaniu największych słabości,którymi okazały się słodyczę-myślę,że mogę bez nich żyć,ale tylko wtedy kiedy jestem szczęśliwa.Nie jestem i sądzę,że nie będę jeszcze przez najbiższy rok-nie w tym miejscu,na pewno nie w tym mieście.Wydaję mi się,że potrzebuję odpoczynku i bardzo chciałabym zamieszkać sama.Nie obawiam się samotności-przebywanie 24h na dobrę z ludźmi czasami doprowadza mnie do szału.Kłotnia z przyjaciółką-jeden wielki pączek w polewie czekoladowej i dwa opakowania ciastek.Kłotnia z rodzicami-tabliczka czekolady i cztery lizaki chupa chups.
Moja największa waga powoli sięgała 60kg.Miesiąc temu rozpoczęłam odchudzanie,we wtorek,7 czerwca ważyłam 53,5 kg.Od środy jednak nie mogę przestać jeść.Muszę się spiąć i zacząć już od jutra.Trzymajcie kciuki! ;)