photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 KWIETNIA 2011

Praga

Praga (a raczej wycieczka do Pragi) - miała być we wrześniu. Miała. Nie doszła do skutku, pomimo załatwionego noclegu, pomimo wielkiej radości i podniecenia. No cóż, nie można mieć wszystkiego, są rzeczy ważne i ważniejsze (a nad tym jest Aśka, ale może o tym nie w tym wątku). Na szczęście co się odwlecze to nie uciecze...

Wszystko zaczęło się od rozmowy 'szkoda, że nie wyszło z Pragą.' itp. Do tego wystarczyła dłuższa nuda kilka dni później i sru - Bob znalazł hostel. 175 czk za noc, od osoby, w pokoju dwuosobowym. Ceny w lutym najniższe w całym roku, więc dla dwojga studentów jak znalazł!

-Aśka jest tani hostel, jedziemy?

-Jedziemy!

No to jedziemy! Mail poszedł, rano odpowiedź. Zamawiamy. Okazało się, że w hostelu są remonty czy coś - dostajemy wiadomość, że możemy w tej samej cenie zostać przeniesieni do lepszych warunków w tej samej cenie. Wymyślać nie będziemy i zgadzamy się. A więc dwa dni po decyzji i kilka dni przed wyjazdem mamy nocleg. 9/10 i 10/11 lutego 2011 roku. Moja radość jest ogrmona, rośnie z każdą godziną przybliżającą mnie do spotkania z Aśką i wielkich przeżyć w stolicy naszych południowych sąsiadów. Zorientowałem się w cenie biletów na pociąg, 100zł w dwie strony - nie jest źle! Dobrze, że granica blisko i że Czesi mają grupowe bilety dla dwóch osób. Tak więc mamy bilety, mamy nocleg i mały plan zwiedzania. Metro, bilety i inne sprawy organizacyjne też udało się znaleźć w internecie.

 

Dzień wyjazdu. Pobudka rano. Kawa, śniadanie, ostatnie rzeczy do plecaka i przyjazd Aśki. Sama się przywiozła (moja osobista Pani szofer). Jest radość, jest podniecenie. Szybko na hlavni nadrażi w Karvinie i już jesteśmy w pociągu. Czujemy się swobonie, czekaliśmy długo na kolejny wspólny wyjazd, nic nie jest w stanie nam zepsuć humorów. Podróż mija szybko i już oddychamy praskim powietrzem. Pogoda - w lutym lepszej nie można sobie wymarzyć! Godzina 11, brak chmur na niebie, kilka stopni powyżej zera, bezwietrznie, pięknie! Kierunek hostel, metrem z hlavni nadrażi na andel i już spacerem 10 minut i jesteśmy. Rejestracja, uiszczenie opłaty i do pokoju. Jak na cenę to mega - tv, wifi i nawet własna osobista łazienka, co prawda w holu, ale z własnym kluczykiem! Zadowoleni!

Zostawiamy rzeczy niepotrzebne i w miasto! Na pierwszy rzut narodowe muzeum muzyki i wystawa Beatlesów. Przyjemnie, muzycznie, wesoło. Później miasto, most Karola i wejście na wieżę. Ratusz, mega zegar którego mechanizmu działania nie dałem rady ogarnąć do końca (o pełnej godzinie tańczące zabawki i trębacz), brama do miasta i tak dalej i tak dalej. Zwiedziliśmy sporo, na wieczór wino i bake rollsy. Na impreze nie było sił, szybko padliśmy spać. Poranek sympatyczny, bez napinek, bez pośpiechu - nikt i nic nas nie goni, będziemy chcieli to zwiedzimy, nie to nie; będziemy chcieli się bawić to będziemy, nie to nie; śniadanie zjedzone i wyruszamy znowy. W planie Hradczany i Praski Gród, trafiamy jakoś na szczęście, po drodze 'coffee to go' i jesteśmy na miejscu. Kupujemy studenckie bilety. Chciała kobieta legitkę, Bob pocisnął kit że mu ukradli - udało się! Jakieś stare i nieważne zaświadczenie wystarczyło. A mówiła Aśka 'weź sobie legitymację' ! Następnym razem posłucham. Zwiedzamy. Zabytki robią wrażenie. Wielkie wrażenie. Złota uliczka zamknięta niestety, ale tak czy siak było co oglądać. Przy okazji pani w białym płaszczu rozbawia nas jak bardzo dobry dowcip. 'Bo dla dobrego ujęcia trzeba się poświęcić' xD Katedra Wita dała radę, zdjęcia też zrobiliśmy pomimo nie wykupienia pakietu. <cwaniak> Popołudni/wieczorem docieramy do śpiewających fontann, niestety nie było przedstawień ze względu na jakieś tam targi. Szkoda, bo podobno warto to zobaczyć! W drodze powrotnej zachaczamy o 'tańczicy dum' - moje poliglodzkie zapędy okazały się bardzo owocne! 'Jako se menuje zastavka pri kterej je tańczicy dum?' <fuck yea!> Dzień minął jak z bicza strzelił, zmęczeni ale zadowoleni! Prysznic, łóżko.

Rano śniadanie i wykwaterowanie, całe bagaże z nami, ale postanawiamy odwiedzić jeszcze dzielnicę żydowską. Drogie wejścia, więc już nie zwiedzamy. Jeszcze zachaczamy o most Karola i myślimy o powrocie. Pamiątki, suveniry i drobiazgi. Prowiant na drogę i na stację. Powrót minął równie szybko jak ostatnie kilka dni. Było pięknie, było cudownie, było wspaniale! Magicznie, przyjemnie i generalnie to git!

 

Jakie miasto kolejne? Tego nie wiemy, ale na pewno będzie równie dobrze! Bo z nią. Bo razem.

Informacje o generalnietogit


Inni zdjęcia: 1465 akcentovaTaka ja :* pati991Z koszyczkiem z ubiegłego roku pati991Mix pati991:) dorcia2700On najprawdopodobniejnieKormoran daje rade bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24