photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 24 STYCZNIA 2010

week(almost)end.

Łykend szybciej się kończy niż się zaczął. A miał się zacząć już we czwartek (ups, przepraszam - w czwartek). Miał... Byłoby tak gdybym zaliczył geologię, na co bardzo liczyłem po 'zarwanej nocce'. Z tą nocką to taki żarcik, ale na prawde byłem dość dobrze przygotowany. Nawet byłem zadowolony z tego co napisałem. Nawet myślałem, że jak on mnie dopytywał to dlatego, że myśli czy mi dać 4,5 czy 5. No ale ja tu nie jestem od myślenia - "2,0. Doucz się i przyjdź jutro o 12:30" SHIT! Nie ma się co łamać, pokułem i zdałem! Co prwada lekka nerwówka była, ale dałem radę. Na 4. Wolne! Pojechałem do dom, zjdałem, odebrałem mamkę z pracy i do Aśki! Miło było się spotkać po całym prawie tygodniu! Najpierw do Skoczo do Pani Gertrudy (babci Aśki), o dziwo trafiłem bez większych problemów! GPS przez telefon działa ;) :* po powrocie od Aśki trochę poimprezowałem z siostrą i jej znajomymi (urodziny Karoliny), pierwszy raz od sylwestra! Ale z umiarem, żeby nie było! W końcu postanowienie to postanowienie!

Sobota rano. Tzn. 10:30 wstałem. Prysznic, śniadanie, standard generalnie. Później rodzicom na wieczorne przyjęcie kurczoki upiekłem. Do Górek wstępnie na 16 byłem umówiony, oczywiście moje szybkie spostrzerzenia i pomysły na ostatnią chwilę trochę opóźniły przyjazd. Akurat się minąłem z Panią Jolą i Panem Dariuszem. Jechali na kulig. Brrr! Ale dobra zabawa przede wszystkim! Mieliśmy do wyboru z Aśką kino, łyżwy, obijanie się i jedzenie. Padło na to trzecie! Ale żeby nie było (po sprawiedliwym wylosowaniu robienia kebabów i odrzuceniu pizzy zamawianej i robionej) poszliśmy do sklepu. Wybraliśmy ten najdalszy - moje pomiary wskazywały 1600m w jedną stronę. Kupiliśmy większość składników, ale placków tortilla nie było. No to jeszcze do żabki weszliśmy, też nie ma. Kolejny sklep zaliczyliśmy autem, też nie było. Cóż znajdziemy przepis i zrobimy sami! Wszystko fajnie, ale mąkę kukurydzianą skądś trzeba wytrzasnąć. Poleciałem do żabki, nie ma. Wsiadłem w auto, pierwsze 'delikatesy centrum po prostu centrum' nie ma. Drugie (te najdalsze), wchodzę pełny nadziei, szukam, szukam. Ni ma. Ale patrzę jakieś kaszki są wyżej, biorę coś z kukurydzą na obrazku i...MĄKA KUKURYDZIANA! Radośnie wróciłem do domu, zrobiliśmy tortille, najedliśmy się jak dzikie bąki. Pyszne było! To co spaliliśmy na spacerze, nadrobiliśmy tortillą. FIlm. Czemu ten czas tak szybko leci? Trzeba było się brać do domu. Jeszcze chwilkę posiedziałem i w drogę. Akurat u rodziców się impreza kończyła. Znajomych zabrała córka. Mamie się wzięło na zwierzenia. Prąd wyłączyli. Mama się dała w końcu przekonać żeby iść spać. Wesoło było nie powiem. A ja jeszcze pełen życia, wziąłem laptopa od siostry i zacząłem grać, dopóki bateria nie padła. To był znak, że trzeba iść spać. Tak też zrobiłem.

A dzisiaj? Spałem, jadłem, obijałem się, czekam na materiały, żeby się pouczyć wieczorem ("poucze...") :P ahh no i dostałem misję od Pani Joli. Byłem znowu u Pani Elżbiety, Tomik wydany więc kilka egzemplarzy do autorki obrazka z okładki. Nie umiałem się dodzwonić, więc pojechałem bez zapowiedzi. Miło było znowu zobaczyć tą niezwykłą kobietę. Myślę, że jeszcze ją kiedyś spotkam! No i zapisaliśmy ze Sznebem naszą drużynę na turniej o puchar La Mirage.

-Jaka nazwa drużyny?

-Studenci.

Patrzymy, Pani zapisuje...'studęci'. Wzrok na Szneba, on na mnie. Śmiechem buchnęliśmy po wyjściu z restauracji. Tyle. Jedziem na urodziny do ciotki!

 

A! No i garnitur mi się 'szyje', a raczej 'przeszywa' - nie wiem jakiego słowa użyć.

 

I jeszcze rozkimna na dziś. "Urwać się jak Filip z konopii". Ktoś rano rzucił tym hasłem i tak sobie myślałem. Wydaje mi się, że to powiedzenie powstało w latach 60/70-tych, kiedy to jeden z Hipisów o imieniu Filip przejrzał na oczy i rzucił tą ideologię młodzieżową. Przestał palić marihuanę, zaczął chodzić do kościoła itp. Dla wszystkich było to ogromnym zaskoczeniem, ponieważ Filip zawsze był 'prawdziwym Hipisem z krwi i kości' i od tego czasu, gdy ktoś zrobi coś czego po nim nikt się nie spodziewał mówi się, że 'wyskoczył/urwał się jak Filip z konopii'. (prawdziwy Filip urwał się z nałogu konopii).

xD nawet dr Miodek by się tego nie powstydził! Ha!

 

zdj. w pracy. kiedyś, dawno. z Elą i Agą. początek wesela, szampan się leje. fot. Karolina Luźniak. No i magia fotoszopu działa!

Komentarze

keisho dzięęęęęki wielkie. :*
30/01/2010 10:53:57
egzystencjalnypavv hah studęci, że też akurat musieliście wymyślić taką trudną nazwę .;P
26/01/2010 18:57:06

Informacje o generalnietogit


Inni zdjęcia: Upadły anioł. xciemna1544 akcentovaJa nacka89cwaJa nacka89cwa2839492727383835 bez tytułu elbeeKSIĘŻYCOWO/KOLOROWO ... SIERP 6% xavekittyxNa wycieczce elmar;) patrusia1991gdRzepak patrusia1991gd;) patrusia1991gd