photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 GRUDNIA 2012

Nowa

Niedługo przeprowadzam się na przedmieścia.Mam jużdość miasta.Z resztą niedawno rozstałam się z mężczyzną który miał być na całe życie.Nie pytajcie o tamten związek.Nie ma o czym pisać.Mam dwadzieścia lat i pracuje.W wielkiej firmie usługowej,Rodzinnej firmie.Zaczynam także studia.Pierwszy rok.Bedzie dobrze.Tak myśle.Siedze na podłodze w starym pustym domu.Musze się stąd wyrwac lecz jednak cos mnie przytłacza.Gapie sie na ściane gdzie kiedyś wisiały nasze zdjęcia.Patrze jak w kilka chwil ta ściana pełna wspomnień zmieniła się w nicość.Po policzku spłynęła mi łza.A za nią kolejne dwie.To niemożliwe.Nadal kocham.Serce pokryte ciemnym mchem tęsknoty otulonej w miekki puch goryczy.To złe uczucia dominują i nic z tym nie potrafię zrobić.Słysze kroki.Wstaję i ruszam na przeciw dalszemu losowi.Bo przecież życie toczy się dalej prawda?Goście od przeprowadzek wynosząostatnie pudła z przedpokoju.Niektórzy uważają że jestem zbyt dojrzała jak na swój wiek.Może z zewnątrz wyglądam na osobe stateczną i poważną ale w środku jestem krucha.Nikt tego nie widzi.A wiecie czemu?Bo jestem mistrzem w udawaniu że nic się nie stało.Brakuje mi bliskości Tej drugiej osoby.Świadomości że komuś jeszcze zależy.I przede wszystkim brak mi szczęścia tak? tak..to szczęścia mi brak.Wychodze juz po raz ostatni stąd.Zamykam drzwi jednocześnie zatrzaskując za sobą przeszłość.To już było.Zamknięty rozdział mojego życia.Czas zacząć nowy epizod.Od jutra.Mój nowy przytulny domek jest urządzony nowocześnie ale z odrobiną oldschoolowego posmaku,Całkiem w moim stylu,Kładę sięz myślą wbrew pozorom bardzo pozytywną.Zasypiam spokojnie.Śni mi się On.Nasze wakacje nad jeziorem.Wszystko dzieje się w bardzo wyostrzonych barwach.Widzę Jego twarz.Patrzy na mnie.Wtedy mnie chyba kochał?Racja..wtedy jesczcze tak.Tak mi się przynajmniej wydawało.Jego roześmiane usta.Tulił mnie przy cieple bijącego od ogniska.Zaraz po tym zabrał mnie na drwniane molo wwnurzające się wgłab jeziora.Szliśmy wtuleni w siebie.Zakochani?Poniekąd,Na końcu molo znajdował się mały placyk.Była przygotowany mały piknik.Usiedliśmy na kocy śmiejąc się i wygłupiając.Zaczęło się ściemniać i lampy zapaliły się żółtym ciepłym światłem które zostawiało swe mętne odbicie w tafli wody.Zrobiło się tak romantycznie.Nasze zmysły wyostrzyły się do bólu.Byliśmy oboje pewni tego co się stanie.Oboje siebie pragnelismy.Dotknął opuszkami palców mojego policzka.Uśmiechnął się do mnie tak jak lubię najbardziej.Niewinnie i tajemniczo.Zsunąl dłoń na moją szyję a drugą reką przysunął mnie do siebie.Czułam coraz szybsze bicie naszych serc.Nie było niczego co mogłoby równać się z tak silnym uczuciem które było niemal namacalne w każdym naszym geście, w każdym oddechu.szepcie kierowanym wprost do mojego ucha pięknym melodyjnym tonem jego glosu.Ten stan wydawał się wisieć pomiędzy jawą a rzeczywistością.Ale fakt że on był ze mną tak blisko i było to tak prawdziwe i wyraźne był czymśna wzór ukojenia każdego smutku duszy,Wyobraź sobie uczucie samobójcy który stojąc na dachu jedenastopiętrowego bloku ze stopą wysuwającą się w ciemną przestrzeń nagle znajduje rozwiązanie swoich problemów.Wielka ulga.Oczyszczenie z martwych myśli.Uwielbiałam jego oczy,tak głebokie i pełne uczucia przyciągającego mnie kazdą cząsteczką jego duszy.Chyba wtedy nie byłam przy zdrowych zmysłach. Uczucie do niego rosło coraz mocniej i wznioślej.Pragnęłam kochać go fizycznie oraz psychicznie chociaż brzmi to banalnie.Kocham Go. CDN...

 

by Kadzia