photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 17 PAŹDZIERNIKA 2012

"Zasłużona kara"

I cz.

Stało się. Nie myślałam, że tek to wyjdzie, cóż w ogóle nie myślałam. Wiem będziesz bardzo zły na mnie. Nie chciałam sprawić Ci mój Panie zawodu, ni przykrości, ale tak jakoś to wyszło. Wiem kara będzie sroga. Boże spraw abym ją jakoś przetrwała dla Niego Mego Pana. Spraw, aby poprzez mój ból, cierpienie i strach dała radę zmyć swą winę. Spraw, aby Mój Pan zadając mi ból, czół satysfakcję podczas sprawiania i oglądania mego cierpienia. Pragnę, aby na koniec, po wszystkim podszedł do mnie i powiedział, że mi wybacza.

 

Przyszedłeś do domu. Widzę, że już wiesz, że jesteś na mnie bardzo zły. Nic nie mówisz tylko chodzisz i patrzysz na mnie. Widzisz mój strach, niepewność i żal, że Cię zawiodłam. Zastanawiasz się co ze mną począć. Mówisz mi, że się na mnie zawiodłeś, że jeśli ja nadal chcę z Tobą być to mam z pełną pokorą przyjąć Twą karę. Przypominasz mi opowiadanie, które na samym początku naszej znajomości napisałam dla Ciebie. Opowiadanie pełne fantazji, bólu i cierpienia. Opowiadanie to miało na celu uzewnętrznienie mych skrytych fantazji, pragnień. Których nigdy wcześniej nie doświadczyłam, ani też nie odważyłam się ich spisać. Wtedy to pisząc o nich nie wiedziałam jakie odczucia mogą wywołać, jaki ból, strach i bezradność. Był to zbiór nierealnych dla mnie, na tamten czas fantazji. Boję się z każdą chwilą co raz bardziej. Staram się sobie przypomnieć co, też ja tam powypisywałam. Jednak wiem, że cokolwiek bym tam nie napisała, to i tak pragnę poprzez ból i cierpienie odzyskać Twą przychylność dla mnie.

 

Mówisz mi, że od teraz na czas trwania kary dla mnie nie ma rzeczy nie do wytrzymania. Mówisz, że zasłużyłam na srogą karę. Mówisz, że będziesz mnie karał dopóki nie uznasz, że na zawsze zapamiętam swój błąd i skutki jakie on mi przyniósł.

 

Zabierasz mnie do łazienki. Karzesz się rozebrać, wchodzimy pod prysznic. Myjesz mnie i siebie, ze słowami, że nie chcesz mnie dotykać, mnie takiej brudnej. Choć wiesz, że czekając w strachu na Ciebie Mój Panie umyłam się, aby być gotową na to co nastąpi. Szorujesz mnie ostrą w dotyku gąbką. Karzesz mi uklęknąć i wziąć Twego penisa do ust i sprawić, że Twój nektar zapełni moje gardło. Robię to z ochotą. Czekasz, aż skończę, po czym wychodzimy spod prysznica i nas wycierasz. Mnie trzesz mocno szorstkim w dotyku ręcznikiem sprawiając, że skóra staje się coraz bardziej zaczerwieniona i wrażliwsza na dotyk. Karzesz mi stanąć na czworaka, tuż przy prysznicu z tyłkiem wypiętym w jego stronę. Karzesz mi zamknąć oczy i ich nie otwierać. Słyszę jak coś szykujesz, jak chodzisz w tę i z powrotem, do pokoju i do łazienki. Wtem czuję jak wkładasz mi wężyk od prysznica do tyłka. Przytrzymujesz i włączasz wodę. Czuję jak mnie wypełnia. Czuję ból i strach, wszak w ten sposób nie odmierzysz bezpiecznej ilości wody. Ustawiam się w rozkroku, aby brzuch mi się nie opierał o uda. Ty nie przestajesz wlewać we mnie wody. Nie zwracasz uwagi na moje jęki i stękania. Gdy, już myślę, że nie dam rady więcej wody przyjąć, Ty zakręcasz kran. Po czym wchodzisz we mnie do tyłka i mnie ostro i brutalnie posuwasz. Czujesz jak woda we mnie otula Cię. Ja czuję tylko ból, przepływ wody i staram się powstrzymać mdłości. Wiem, że tak szybko nie skończysz, przecież dopiero co miałam Cię w ustach. Nie wiem ile to trwało, ale wreszcie czuję, że dochodzisz i strzelasz we mnie. Wstając mówisz, że mam dalej czekać w tej pozycji i trzymać zaciśnięty tyłek. Ty sam obmywasz się. Wracasz, prowadzisz mnie do ubikacji, tam pozwalasz mi się wypróżnić. Po czym znów ustawiasz mnie przed prysznicem i ponownie napełniasz wodą. Czuję, że tym razem więcej wody we mnie weszło. Wkładasz we mnie jakiś przedmiot, abym ruszając się nie zgubiła wody. Następnie obwiązujesz mnie linką wokół pasa, a do niej dowiązujesz linkę, która ma przejść między nogami. Nie wiedzieć czemu nie zawiązujesz jej z przodu. Karzesz mi zacisnąć tyłek i wyprowadzasz mnie z łazienki do pokoju na dalszą część kary.

 

Nakazujesz mi usiąść na brzegu stołu, tak aby jedynie niewielka część mych bioder znajdowała się na stole. Kładziesz mnie na plecach. Jest strasznie nie wygodnie zaciskać tyłek z tym czymś i wodą. Przywiązujesz mi ręce po bokach do nóg stołu. Następnie zakładasz mi na twarz opaskę na oczy, w uszy wkładasz zatyczki, abym nic nie słyszała. W ten oto sposób odebrałeś mi wzrok i słuch. Wynikiem czego wywołujesz we mnie rosnący strach. Znikasz, nie czuję Cię przy sobie. Wracasz, coś wkładasz mi do cipki, po czym wkładasz chyba wibrator i przywiązujesz mi nogi do nóg stołu. Zawiązujesz również z przodu linkę, ta którą wcześniej z tyłu dowiązałeś. Czuję jak dociągasz ją wpychając przedmioty we mnie. Czuję jak coś zaczyna mnie piec wewnątrz. Czuję jak dowiązujesz mój tułów do stołu. Chwilę słuchasz mych jęków i błagań o łaskę. Gdy moje jęki nasilają się kneblujesz mnie. Wychodzisz z domu o czym ja nie wiem. Czując to straszne pieczenie próbuję zgadnąć, co też we mnie włożyłeś. Jedyne co mi przychodzi do głowy to kawałek ponacinanego imbiru. Nie ma Cię, albo jesteś, nie wiem. Ja pomału odchodzę od zmysłów, z każdą chwilą myślę, że już nie dam rady więcej znieść. Nie wiem, tracę przytomność, czy budzę się, czas się wlecze. Wnętrze ciśnie, piecze, pali, ból, cierpienie łączą się z rozkoszą. Nie wiem czy kilka chwil upłynęło czy godzin.

 

Zaczynam myśleć, że mnie tak porzuciłeś, że mnie już nie chcesz, i że mi nie wybaczysz. Nie chcę Cię stracić, jesteś dla mnie wszystkim, jak nikt na tym świecie. Nauczyłeś mnie żyć, nauczyłeś cierpieć i znosić ból dla Ciebie. Nauczyłeś mnie dawać Ci radość, nauczyłeś mnie ufać. Do tej pory nie potrafiłam się do nikogo przywiązać. Ludzie byli i przemijali robiąc miejsce w mej pamięci innym na kolejny etap życia. Z Tobą Mój Panie, Przyjacielu jest inaczej. Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, że Cię przy mnie nie ma. Że już mnie nie chcesz.

 

Wtem czuję, że mnie dotykasz. Wróciłeś, nie porzuciłeś mnie. Nie wiem czy byłeś tu cały czas i patrzyłeś na mnie. Z resztą to nie ma znaczenia ważne, że jesteś teraz. Odwiązujesz mnie od stołu, zwlekasz z niego i gdzieś ciągniesz. Nie mam już praktycznie sił na nic. Wciąż czuję palenie, ból i niemożliwe wręcz wypełnienie. Odwiązujesz linkę z krocza i wyjmujesz przedmioty oraz zatyczki z uszu. Karzesz mi się wypróżnić. Robię ta z ochotą. Podczas wypróżniania, czuję jak palące soki z cipki rozlewają się po całym kroczu. Czuję nowy ból i pieczenie. Nie wiem czy to coś palącego (imbir) wypadło czy nie. Ty zabierasz mnie pod prysznic i tam płuczesz mą cipkę do momentu, aż się uspokajam, aż przestaje palić.

 

Wyprowadzasz mnie z łazienki po wysuszeniu, po czym nakazujesz mi stanąć wyprostowana. Czuję jak czymś owijasz mi piersi. Później dowiaduję się, że to linka, aby uwydatnić biust. Zdejmujesz knebel i dajesz mi się napić wody, po czym znów go zakładasz. Dajesz mi też 10 minut na odpoczynek. Ty w tym czasie znów coś szykujesz. Ja boję się myśleć co dalej będzie. Co jeszcze jest przede mną. Mam cichą nadzieję, że to koniec lub też koniec kary jest już blisko.

Prowadzisz mnie do stołu. Mówisz, że przyszedł czas na karę. Ja jestem zdziwiona i zaskoczona. To co dopiero się wydarzyło nie było karą? Znów kładziesz mnie na stole i do niego przywiązujesz ręce. Nogi podnosisz i starasz się przywiązać łydki do ud, po czym tuż przy kolanie zawiązujesz kolejne linki, które odciągają mi uda na boki. Te linki związujesz pod stołem ze sobą. Tak jestem wyeksponowana z obolałymi piersiami i kroczem i czekam na KARę.