Chcę mi się herbaty. Dostęp do kuchni ograniczony. Nie przejdę do kuchni, a już na pewno nie w takim zapłakanym stanie. Nie radzę sobie w zaistniałej sytuacji, a Mama tylko ma pretensje. Tak bardzo chciałaym jej dogodzić, a tak bardzo nie potrafię. Akceptuję jej partnera, aczkolwiek nie potrafię przy nim przebywać. Przy nich. Do tej pory nie zjadłam kolacji, a już tak późno... Nie mogę przejść spokojnie do kuchni. Ani spokojnie zrobić kolację, ani spokojnie zaparzyć herbatę. Nie mogę nawet spokojnie siedzieć w swoim pokoju! Tutaj też docierają fale nerwowe, zaburzające, zaierające spokój. Nie mogę się skupić. Siedzę i co kilka minut wpadam w płacz. Mama na pewno nie jest zadowolona, na pewno ma mi to za złe. Chociaż na obiad się postarałam, ugotowałam i zapytałam czy ze mną zjedzą. Po prostu nie mogę patrzeć na ich bliskość, to mnie rozhisteryzowuje. Krzyczę i kwiczę do Mamy o taką bliskość, o rozmowę od tylu miesięcy i nie mam nic. A on pojawia się ni z tego, ni z owego i ma to wszystko. Mama zapraszała mnie na spacer z nimi, bądź oglądanie filmu, lecz odmówiłam. Za czarną owcę i tak już robię siedząc samotnie w pokoju i płacząc, nie muszę siedzieć lub iść będąc odstawioną na bok.
Poszłam sama na spacer, poszukałam w kilku sklepach owsianki idealnie taką jakiej szukałam. Dokupiłam mleko. Wcześniej kupiłam jeszcze dwie bułki pszenne, o które poprosiła mnie Mama dla jej partnera. Wydarzyło się wtedy coś ciekawego, miłego (?). Biorąc te bułki z półki sklepowej zaczepił mnie obcy pan, mówiąc bym wzięła sobie tych bułek więcej, bom wychudzona, niedożywiona. Patrzył na mnie z lekkim niedowierzaniem, jakby nie wiedział czy naprawdę mnie widzi, czy nie, czy naprawdę do kogoś mówi , czy nie. Zareagowałam lekkim, głupim usmiechem. Odeszłam do kasy, a on spoglądał za mną... Zagubiłam się w sobie przez te słowa i jego wyraz oczu. Choć z jednej strony oczywiście się cieszyłam.
Nie mogę się na niczym skupić. Nie mogę znieść tego, że uwięziona jestem w jednym pokoju. Chciałam się pouczyć, lecz nici z tego... Nie daję rady z głową pełną emocji, myśli, potokó słów i płaczu. To beznadziejność. Mimo to powinnam ślęczeć nad książkami! I zroić wszystko co miałam zaplanowane. Lecz to takie bez sensu... Ja jestem bez sensu, nie wypełnia mnie chyba żaden sens.
Czekam na coś, boję się, że się nie doczekam. Tak bardzo nie chcę się nigdzie pokazywać. Nadal chcę się gdiześ schować i przeczekać najgorszą zimę, co srogość niesie. Do wiosny, do słońca. Gdy na ulicach przez wichurę nie muszę się przebijać z dreszczami zimna.
Inni zdjęcia: Jeszcze czego locomotiv... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) dorcia2700:) locomotivMałe dziecko bluebird11BALATON usinska