Po długiej przerwie wracam.
Zainspirowany czy zdemotywowany?
Jedno i drugie. Zainspirowany tym jak działa Bóg. Zdemotywowany tym jak ludzkie wady i przekonania zniekształcają prostą i głęboką zarazem radość Ewangelii.
Na moje nieszczęscie jestem idealista. Wierzę w prawdę, dobro, rycerskość i to, że nikt nie pluje mi do obiadu. Dzisiaj z nadziejami na uratowanie prawdy zmierzyłem się z wielogłowym smokiem - pewnym chrześcijańskim forum. Chciałem zareagowac na pewne wpisy, które uznałem za godzące w wartości jakie wyznaje, w ludzi, których cenię i szanuje oraz w grupy ludzi, z którymi się identyfikuje. Nie będę się rozwodził co i jak, bo nie o tym chce pisać.
Z przerażeniem obserwuje ludzi PRAWDY. Ludzi światłych i świadomych. Monopolistów PRAWDY. Wewnątrz Kościoła.
Ludzi, którzy z niewiadomych mi przyczyn z naśladowców Chrystusa ewoluowali do poziomu strażników PRAWDY JEDYNEJ.
Dzisiaj zostałem skrytykowany, zmieszany z błotem i przeczołgany za to, ze moja PRAWDA nie była taka jak ich PRAWDA. Moje myslenie jest sterowane, jestem zwiedzony, bo znam tych a nie innych ludzi, spałem w tym a nie innym zborze, czytałem takie a nie inne książki i takich a nie innych mówców.
Pytam się. Gdzie jest granica między pychą i zadufaniem a ostrożnością? Między pokorą i badaniem a polowaniem na czarownice?
Między szukaniem prawdy a tworzeniem prawdy?
"Prawda jedyna,
Słowa Jezusa z Nazaretu
(...)"