moje kochane łóżko, do którego wyjątkowo nie chce mi się wracać.
Już nie myślę "żeby ten dzień się skończył", bo chcę by trwał.
połowa ferii za nami :(
co udało mi się zrobić?
spotkać z Aś, A, M i D <3 (chemiczna familiada, nigdy nie i 'melanż')
'kawa' z K. i Aś.
cały tydzień uczestniczyć w warsztatach samoobrony
kupić piękną sukienkę
upiec 4 ciasta
roznieść plakaty w ramach akcji "grypa"
odwiedzić MCiR i napisać swoją pierwszą zapowiedź
nauczyć się inwokacji
ogarnąć chemię z 1 i 2 klasy
jeździć na nartach
obajżeć The Socialnetwork, I że cię nie opuszczę, Jestem Bogiem, August Rush i pare innych dobrych filmów
przeczytać jedną książkę dziennie
zrobić przegląd dentystyczny (nadal mam piękne ząbki, uff)
pójść na świetny koncert z rodziną K.
posprzątać pokój i odnaleźć notatki z dawnych lat
i najważniejsze (wcale nie sprzeczne z wyżej opisanymi)- odpocząć!
takie małe rzeczy, a cieszą :)
A jeszcze 7 dni przede mną :D