ale miałam wczoraj cudowny dzień :)
po piwerwsze zero szkoły i nauki
po drugie konkurs
po trzecie spacer z Asią po parku z wieewiórkami!
po czwarte szybki powrót do domu i spaanie!
po piąte w końcu się wybrałam do biblioteki
po szóste tak się zaczytałam, że nie zauważyłam, że wyszli rodzice i książka się skończyła (prawie 300 stron w 3 godziny, ale nie mogłam się oderwać)
po szóste nie miałam nic zadane (!)
po siódme świat sobie o mnie przypomniał i przez godzinę odbierałam telefony i smsy
po ósme gorąca kąpiel i pełen relaks
nie zasłużyłam!
a dzisiaj?
boli mnie głowa
muszę się nauczyć na kartkówkę i sprawdzian
1,5 h godizny straciłam na 'krótkim, dodatkowym zebraniu', na którym niczego wartościowego się nie dowiedziałam
a teraz tkwię bezcelowo przed komputerem