Cienko z moją frekwencją.
Zimno jest teraz moim towarzyszem. Budzę się - czuję na policzku lodowate opuszki palców siły temperatury. Wychodzę na zewnątrz - całe ciało od razu otula chłodny szal ozdobiony płatkami śniegu niby cekinami. Wiatr nie może się powstrzymać od zmierzwienia mi włosów, jednocześnie sprawia, że mój oddech - jedyne najbliższe źródło ciepła - skrapla się na włosach otulających twarz. To atak czy adoracja?
Czy ktoś mi wytłumaczy o co chodzi w tych wszystkich dziwnych szybkich biciach na gitarę? Ech. Trzeba sobie pokombinować.
- Jakim to trzeba działaniem obliczyć?
- Pisemnym!