~~~
Cóż, chyba mam kruche kości,
Gryzę się w język i podpalam swoje marzenia,
Mam mały głos z którym mogę porozmawiać,
I głowę pełną myśli i dyskrecji,
Nic nie da się cofnąć, uczymy się wtedy gdy jestesmy przeklęci,
Osusz swoje ukąszone dymem oczy,
Byś mógła zobaczyć światło.
Wpatrując się w niebo,
Oglądając zderzające się gwiazdy,
Stracę swoje najdziksze sny,
wciąż przypominające mi co czuję,
Dwie stopy stojące bezkompromisowo,
Dwie dłonie tęskniące za wzajemnym ciepłem,
Zimny dym wydostający się z zimniejszych gardeł,
nie mogę znieść swojego otępienia,
i że karmi mnie iskrami,
stwór z mojej myśli przepływa, wybiera mnie,
c z u j ę c o ś.
~~~