ciąg dalszy...

Jestem wykończona..Wróciłam z treningu. Spaliłam ok 300, 400 kcal. Muszę się jeszcze pouczyć, masara..Znów konflikt z mamą, on chyba się już nie skończy. Moja "była" przyjaciółka napisała : " ej Kocie, idziemy dzisiaj z Werką na Zmierzch na 21 dołączysz ;*? ".. FUCK YOU! I co ona myśli że jej wybacze to wszystko za słowo "Kocie" i buziaczka na końcu? I oczywiście znów muszę być 5 kołem u wozu bo znów użyła słowa "dołączysz", czyli "doczepisz" czyli wpie*dolić się do cudzego życia.. Nie kurva nie pójde z nią do zasranego kina! I tak bym nie mogła bo mam szlaban przez matkę. Jutro mam w miaaare spoko dzień w szkole ale za to masakra będzie w środe kiedy mam spr z genetyki. Już muszę się zacząć uczyć. Zrobiłam już 100 brzuszków i 80 przysiadów + konie. Zaczynam być zadowolona z moich nóg. Są prawie spoko. Za tydzień wązenie, licze na 47 albo 48 <333 Teraz znienawidziłam szkołę z tego powodu że znów będą jutro po mnie jechać że jestem forever alone..I jak mam powstrzymać łzy?!! 

Zmieniony bilans :

śn : kawałek papai + wasa z odrobiną dżemu na fruktozie ( ok 58 kcal )

2 śn : ---------

obiad : dość duża miseczka warzyw + 2 ogórki kiszone (204 kcal)

kolacja : 2 wasy z łyżką sałatki jarzynowej, troszkę sałaty z odrobiną sosu vingret ( 286 kcal ) KISIEL ( 130 kcal )

548kcal. Spale 100 na rowerku to wyjdzie 448 - SPOKO!

Bilans na jutro :

- śn - nic

- 2 śn : pałka selera naciowego + 2 wasy ( 60 kcal )

- obiad : gorący kubek + wssa z chudym serkiem ( 100 kcal )

- kolcaja : kisiel + zielona ( 130 kcal )

290 kcal. SPOKO!

Ćwiczenia :

- 200 brzuszków

- 150 przysiadów

- 500 skakanki

- balet