Czyżbym znowu wyjeżdżała? Hm, na to wychodzi.. Podliczając wszystkie dni spędzone w domu, nie biorąc po uwage tych przepracowanych to wychodzi... jakieś 2 tygodnie chyba 0_o Ych, w drogę towarzysze. Kiedy wracam nie wiem. Ale później krk łans egen łiw laseczki.
Trochę się poniszczyło wszystko. Jakoś tak inaczej jest, chyba gorzej. Nad jezioro nie pojadę i dupa. W ogóle najchętniej zaszyłabym się pod kołderką i cały dzień tam przesiedziała. Źle się dzieje, oj źle. Jak wszystko dobrze pójdzie, tzn. obędzie sie bez kłótni przez najbliższe 4 tygodnie to idę na wesele. Ale też nic pewnego.
I mam tyle zdjęć, że nie wiem co dodawać. W każdym bądź razie - moich przez najbliższy czas nie będzie. /okrzyk radość gdzieś w tłumie ;)