Wszyscy tworzą podsumowanie, ulegnę modzie, zastanowię się co działo się w poprzednim roku.
Zeszłoroczny sylwester nie był najlepszy, zdecydowanie. Mówią że jaki pierwszy dzień taki cały rok... Wyrzuty, obwinianie mnie za coś, co nie było ode mnie zupełnie zależne. No cóż. Potem wszystko jakoś się ułozyło, przez kolejne 3 miesiące nadal byłam szczęśliwa, dobrze pamiętam wycieczki do Krakowa i jego wizyty tutaj. Pamiętam jak przyszliśmy do dekadencji, ten dziwny wzrok i kurczowe ściskanie rąk, żeby nie płakać. Jakiś czas później znów przyszło załamanie bo wiadomości z drugiej ręki wpędziły mnie w totalny koniec , a D. nie potrafił tego przeczekać, naprawdę chciałam być wtedy sama, na trochę, nie obciążać go tym wszystkim co dzieje się w mojej głowie. Wyszło jak wyszło... Rozeszliśmy się, był marzec . Przepłakałam swoje i wróciłam do życia, znów zjawia się Ł. Kwiecień, urodziny, wyznania, wspomnienia, ból. Znów jest tak źle, znów Cię nie ma. Warto tak cierpieć dla maleńkiej chwilii? Znów musiałeś odejść, bo tak przecież jest zawsze. MIesiąc żyję jak żyję, imprezuję, uczę się. W maju są juwenalia. Juwe, Juwe, Juwenalia.... Staram się na ciebie nie patrzeć, ale co z tego? W końcu nie wytrzymuję, E. przekonuje żeby jednak z tobą pogadać, jeden wieczór widzę MOJEGO CIEBIE. i co? I gówno. Wszystko zaraz wraca do normy. I tak to nie ma żadnego znaczenia. Znów rozmawiamy z S. Chcieliśmy jechać razem na woodstock. Widuję się ze znajomymi. Żyję szybko i intensywnie, udaje że przecież wszystko jest dobrze, próbuję okłamać samą siebie. W czerwcu zaczynam się otrząsać. Powolii uczę się fireshow, jest frytka off. Biorę udział w paradzie, super przeżycie.:3 Koncerty, A i naszse wypady po koncercie. Później wyjazd na Ostródę, piękny tydzień, pierwsze myśli SZCZĘŚLIWA i nad morze. Wizyta u I. oraz powrót. Było wspaniale. Małe kłamstewka E. rozmowy, tłumaczenie jak i czemu to zrobił, A z E są razem. Całkiem spoko. Dalej żyję, doskonalę bawię sie tego lata. Dogrywamy ostatnie rzeczy Wrocław i WOODSTOOOOOOOCK z S. Najlepszy czas, cudowny, Doskonały, najlepsi ludzie, cudowne rozmowy, idealne wieczory i noce. Kłótnia z S. Poznanie M. na wiosce, pokaz. Następnie A. i nasz spacerek. To był naprawdę piękny czas. Powrót i następne 2 tygodnie z rodzinką. Impreza w Janowie. Paryż z Tatą. Wspaniałe wakacje! Wrzesień, traugutt, Młoda w szkole, nareszcie! Jest pięknie! A. ze mną od wooda. Częste spotkania z C. rozmowy z M. Rajd Traubeanów. Dalej mnóstwo czasu chora. Prawie cały czas. Listopad, Jelenia, gotowanie. Koniec z A. Szkoda. Dalsze rozmowy z M. Wypadek. Śmierć szpital i telefony. Znów wielki zawód. Święta mijają spokojnie, 1 dzień to ślub i wesele. Całkiem fajnie. Kilka dni na odpoczynek, kolejne badania, ciągle badania i żadnych odpowiedzi. Dalej już tylko sylwester, niemal idealny sylwester. Złamać postanowienie noworoczne w 2 h po północy? Trzeba być mną... Tak zaczynam nowy rok. Oby był dobry, lepszy niż poprzedni, na który w sumie też nie narzekam.
Czy ja naprawdę spędziłam na tym niemal pół roku? o.O