Nie śpię od 5.40, w nocy budziłam się co 1,5h. Nie mogę oddychać, duuuszę się. Wypiłam już 3 witaminki, aspirynkę i czaję się na ibuprom, ale Mama znowu nie pozwala tylu lekarstw pić :|
Dziś nowa firanka będzie, taka słodka, cudowna i w ogóle "och-ach". Od kilku dni się zastanawiam, jak znowu przemeblować sobie pokój. Okazuje się, że mam o jedną komodę za dużo, bo nie da się przez nią ułożyć tego wszystkiego "po mojemu"... Ale Oleczka coś stworzy i będzie fajnieee! :)
No i tak w ogóle, to z jednej strony chcę być zdrowa, bo to, co przeżywam to KOSZMAR. Ale... nie podoba mi się pomysł, żeby w poniedziałek iść do szkoły. A cały drugi semestr na wf - lodowisko. Zajebiście. Jeśli to przeżyję, to będzie uroczo. Bo jakby to ująć - nie umiem jeździć na łyżwach. Próbowałam 3 razy w swoim życiu i za każdym razem tylko cierpiałam :D Tak więc - dziękuję, postoję.
Ps. Napisałabym, kto mi się śnił (yyy, łotta fak!?), ale dla bezpieczeństwa zatrzymam to dla siebie - i Szydłowskiej :P
No to nara-ra-ra (ale nie wymawiam 'r' :D) i chuj.
Ty w swoim DNA nosisz jakiś skurwiały gen. :)