Wstaję z łóżka, żeby przeżyć kolejny, cholernie pusty dzień.
Nie utrudniaj mi tego...
Nadal się źle czuję, jutro ostatni dzień, żeby jakoś się ogarnąć.
Dzisiaj były zakupy, takie "na chwilę", bo i tak musiałam gdzieś wyjść.
Spodnie - są, koszulka - jest. Ogólnie to wszystko dobrze.
I'M FINE. - do piątku. :) Trzeba się jakoś trzymać.
Bo się skończę psychicznie.
Chcę święta, no.
Kaśkuuu, mam 10 dni, żeby coś spłodzić :P
Bo trzeba dążyć do spełniania marzeń <3
Tonight imma make up thousand lies!