Czas mnie zadziwia. Nawet nie wiem kiedy minęły te wolne i beztroskie dni. Siedzenie do południa w piżamach, oglądanie filmów... Już wczoraj nie było Cię obok.
Zaczyna się czas, pełny w rozpacze i histerie. Chciałbym się w koncu nauczyć nie przejmować. Nie tylko ja zostaję w tyle...
Kiedy człowiek czeka na coś, zaczyna chaotycznie prowadzić swoją dzienną rutynę. Ważne myśli, tracą wtedy na wadze, przestają człowieka zajmować, zaczynają ustępować miejsca myślom serca. Jakkolwiek się od nich ucieka, dopadają umysł równie szybko, jak zostały odgonione. I choć pracujesz, gotujesz, sprzątasz i ćwiczysz zawsze są gotowe do działania. A bodźców jest wiele. Zaciskają się dłonie, zamykają się oczy, głowa wtula się w poduszkę, a ciało traci stabolność. Czekanie zjada człowieka od środka. Bo czego można się podziewać? Na co można liczyć, a czego się obawiać?
Idealne zakończenie dnia: całki i asymptoty.