przyjdź do mnie jak najszybciej, ciągle nie mogę spać w nocy.
złożysz mnie kostka po kostce, plecy, nadgarstki i uda.
zbudujesz świat, który znowu jak na złość mi się nie uda.
ja cicho oddycham, ginąc w samym sednie ściany. i tak sobie myślę, że to człowiek w tym wszystkim ma największe znaczenie. człowiek wywołuje ciarki i sprawia, że usta kształtują się w uśmiech, zamiast grymasu, do którego tak bardzo się przecież przyzwyczaiłeś.
serce tłucze się nieposłusznie w klatce i nie wiesz do końca, co powineneś mieć w głowie. dlatego tak dobrze jest zniknąć. nie gdzieś daleko. wystarczy czterdzieści pięć minut drogi, żeby trafić do miejsca x. świeże powietrze, spokoju cienie i brak powątpiewania. tak na chwilę, na momencik. stop. reset. start.