ktoś ulepił mnie ze strasznie słabego materiału. czasem tylko myślę, że doskonale zajął się niedoróbkami, łatając je stalowymi łatami, bo przecież zęby też trzeba umieć zacisnąć, prawda?
każde słowo, każda długa rozmowa i burza włosów z domieszką dymu z papierosa i zapachu gorącej kawy. już nie ma małej Magdy. dzieciństwo i podwórko, które kiedyś wydawało się całym światem, zmieniło się, a głowa zaczęła rejestrować obrazy na innych falach. wszystko po to, żebym mogła siedzieć na nim do trzeciej nad ranem, bo przecież już wolno mi późno wracać do domu i zastanawiać się, co by było gdyby.
więc i głowa przystosowała się do warunków. cholernie wymagających warunków. i tak wstajesz, oddychasz, gaśniesz, zapalasz, jesz, rozmawiasz, śpisz, oddychasz, jesz, wstajesz, gaśniesz, śpisz, wstajesz.
a pewne rzeczy? nigdy się nie zmienią.