Dzisiaj mocno wiało.
Uzależniłam się od facebooka.
Nie umiem się cieszyć z konwentu.
Przypalam omlety.
Chyba mniej się denerwuję.
Znów otacza mnie cisza.
Więcej myślę po swojemu.
Boję się senników.
Z każdym dniem, nadal się oddalam.
I to wszystko jest dla mnie jak... natchnienie.