No i to "
Asereche!" mnie wykończyło już dokumentnie.
Jak można przez cały dzień słuchać jednej piosenki!?
Podziwiam te kelnerki...
W sumie na końcu najlepsze - zwiedzanie wszystkich pięter, łącznie z dachem.
Mówiłam, że nie lubię wind!
I w ogóle się pogubiłyśmy i dziewczyny nie wiedzą, a ja naprawdę stałam tam z takim gościem... xD
Ahhh.., te emocje.
Teraz się byczę i zaraz kończę kronikę.
No i ogólnie to ciągle trwa pakowanie...
Jutro na ślub
Natalii i
Jacka, w poniedziałek na zieloną.
Będzie się działo0
O. xD
:( Teraz będę rzadko wpadać. Jestem aktulanie bez intrnetu. Na 3 miechy. Jakoś się postaram czasem wpadać, dlatego nie zawieszam. Buziaki kochani. :*
Rzeczywiście było zajebiście. x)