No, po ciężkim meczu i fatalnej grze Juve spowodowanej chorobą
Vidala, Moraty i Teveza udało się, Juventus przeszedł do półfinałów!
Powyżej Buffon.. bardzo dobrze mu z tym zarostem. Na poprzednich
Allegri, Morata i Vidal, a na kolejnych Pirlo, Pereyra, Tevez i Llorente.
Na ostatnim pomyka Pereyra. Jutro o 12 losowanie.. w najlepszej
czwórce został Real, Barcelona i Bayern. W duchu modlę się o to, by
Juve wylosowało Real, bo tak serio to tylko starcia z nimi się nie boję.
Chodź moja wiara w mój ukochany klub jest wielka, to wiem, że
spotkanie z Barcą byłoby chyba tragiczne, a jakby zagrali z Bayernem,
to bym tego meczu nie przeżyła. Nie wiedziałabym komu siedzieć i
kibicowac, jakby jedni drugich faulowali to bym wrzeszczała na każdego.
Chociaż jak tak wczoraj pomyślałam, to Bayern wygrał w 2013 roku
Ligę Mistrzów, więc tym razem to Juve mogłoby się pokusić o ten finał.
O ile wezmą się za siebie i podszlifują swoją grę, bo jeżeli miałoby to
wyglądać tak jak wczoraj, to ja podziękuję. Do boju drogi Juventusie!
A dzisiaj.. od rana dobry humor, ale potem się wkurwiłam. Miałam nie
przeklinać, ale nie da się. `Kto urodził się kurwą nie zdechnie kanarkiem`.
W szkole.. nie wiem czy może z godzinę dzisiaj w niej byliśmy, haha.
Na wf nie poszłam, bo i tak by go nie było. Na hiście ogarnianie do końca
wszystkiego i inne sprawy. Reli brak, poszliśmy do babki od matmy, że
nie będzie nas na lekcji, wosu też by nie było, więc do końca z panią
sprawy klasowe załatwiliśmy i ekipą na miasto. Piwo zakupione, a że
mury wolne, to włala, ten kierunek. Razem z Mariolą, Agacią, Kiecałką,
Grochą i Domą, potem Ala jeszcze przyszła z Ziemim, Siedlakiem i
Markiem. Takie ciepełko dzisiaj, że tylko siedzieć na podwórku i nic nie
robić. Do tego jeszcze po lody do Jankowskich poszliśmy. Koło 13 się
zwinęłyśmy i do dziadków. Chwila u nich, obiad, zakupy z mamą i do
siebie. Przebrałam się i kierunek stajnia. Po drodze spotkałam Rolnika
i Paulinę, to chociaż droga na piechotę szybko zleciała. Dzisiaj z Arkadią
współpracowałam, chociaż współpracą bym tego nie nazwała. No nie
wiem co za trup się zrobił z niej. Ja jej łydkę, a ona stoi, nie chce ani
stępować, cofa się, próbuje mi brykać. Moje łydki i uda jutro mi za
walkę z nią na pewno podziękują. W końcu bat poszedł w ruch, to koń
załapał trochę, potem w kłusie się bunty zaczęły. Na drągach była okej.
Na ósemkach się ogarnęła. Ale ogółem zero reakcji na łydki, żeby
ruszyć. Nie wiem co z tym koniem jest. W galopie już lepiej, cały
na pchaniu konia do przodu. Ale chociaż tu się ogarnęła srokata trochę,
szła dobrze, tylko nie wiem co przy wejściu w galop odstawiała. No i
fajnie, bo przyszła Gosia i mam zdjęcia, ehehe. Potem wkurzył mnie i
to bardzo pan Jurek, że myślałam, że go tam strzelę zaraz. Nikt nie
będzie na mnie ryja darł, a zwłaszcza taki ktoś jak on. Ja sobie na to
nie pozwolę, a jak nie pasuje, że mój pies biega bez smyczy po jeziorku
to trudno. Nie ma gdzie u nas psów puszczać, jak zrobią specjalny park
gdzie będzie można psa puścić to pogadamy. Jak tylko Rolnik skończyła
jeździć na srokatej szybkie rozebranie konia i poszłam ze stajni, bo
jeszcze chwila i bym temu człowiekowi krzywdę zrobiła. Z Gosią i Natalką
powrót, Patka nas dogoniła po drodze. W domu jakoś po 17. Wykąpałam
się i biorę się za Hawaii 5.0, a potem misja tumblr. A jutro zapowiada się
dobrze i ciekawie. Na 12 zakończenie, potem piwo klasowe a wieczorem
ognisko klasowe. No, oby wszystko wypaliło..
Bang!
http://relacje-juve.blogspot.com/