Jak ten czas leci...
Rok. Jeden wielki rok.
Czuję się jakbym znała was zdecydowanie dłużej.
Ale to wczoraj wybił rok jak pierwszy raz się spotkaliśmy, jak was poznałam, jak namówiliście mnie do grania z wami w kosza, jak mi pomagaliście, jak pierwszy raz Moonkey oberwał ode mnie przez przypadek piłką w łeb.
20 września nasze pierwsze zdjęcia, poznanie przez Moonka Kamili. Cholera! Potem tylko kolejne zdjęcia, dużo zdjęć. Nasz Sylwester. Zima razem, na zimnej Sparcie.
Byłam dziś niepotrzebnie w szkole, ale przynajmniej mam zeszyty do przepisania.
Chorobowe, chorobowe od wtorku.
Jutro trza się pozbierać, pójść na kartkówkę z polskiego, wytrzymać siedem godzin na warsztatach, na których "być powinnam" i które o zgrozo mają trwać podobno do 17!
Moje sny są zdecydowanie powalające na kolana. Zawsze to wiedziałam.
Właśnie się dowiedziałyśmy z Onetu, że MySpace nie kłamie, jesteśmy zodiakalnymi strzelcami!
Jutro i w sobotę Jónsi w Krakowie:(